czwartek, 10 marca 2016

Rozdział XVIII

Stefan przeglądał zawartość pudełka, a ja stałam obok niego i przyglądałam się jego poczynaniom. Z każdą mijaną sekundą moja złość wzrastała coraz bardziej. Jak ona mogła być tak głupia i wymyślać niestworzone historie. Dziwne, że nie wtrącała nosa w nieswoje sprawy, kiedy Kraft i ja nie byliśmy parą. Wtedy trzymał się z dala, a teraz? Kompletna paranoja.
- Zostaw to – wreszcie się odezwałam. Miałam ochotę pojechać do Probst i dać jej w twarz. Niszczyła wszystko, chociaż dzielnie się broniliśmy. – Nie rozumiesz, że to zwykły przekręt?
- Jaki przekręt? Spójrz! – powiedział i wyciągnął ze środka zdjęcie USG. – Ona jest w ciąży! Ze mną.
- Jakiej ciąży? Widziałam ją trzy tygodnie temu i nic nie było po niej widać. Żadnego brzucha, nic. A jakbyś zapomniał, to przypomnę ci. Nie jesteście parą od jakiś pięciu miesięcy. No chyba, że mnie z nią zdradziłeś
- Nie wymyślaj. Przecież wiesz, że cię kocham – złapał mnie za dłoń, ale mu się wyrwałam.
- Zdecyduj się komu wierzysz – pokręciłam głową i poszłam do sypialni, zostawiając go samego.
Byłam wściekła, do tego miałam ochotę się rozpłakać. Przecież to nawet nie mogło być jej zdjęcie. Nie rozumiałam jak mogła być tak głupia i wymyślać te brednie. Najgorsze było jednak to, że on jej wierzył. Nie wierzył mi, a jej… Szybko się przebrałam i miałam zamiar wyjść z domu niezauważona, ale zatrzymał mnie. Nie miałam jednak ochoty na jakieś głupie wyjaśnienia. Przecież on nawet nie żałował tego. Nie słuchałam co do mnie mówił i po prostu wyszłam. Cieszyłam się, że nie wzięłam ze sobą telefonu. Od razu poszłam w dobrze znane mi miejsce. Doskonale wiedziałam, że nikt z wyjątkiem Alexa, nie mógł mnie tam znaleźć. Chciałam wszystko przemyśleć. Zaczęłam płakać kiedy zorientowałam się, że mój związek ze Stefanem znów się walił. I znów przez Marisę. Czy on nie widział tego, że kłamała i kręciła tylko i wyłącznie po to, żeby go odzyskać.
- Debilko, co ci strzeliło do głowy?! – przymknęłam oczy słysząc dobrze znany mi głos. – Zaziębisz się na tym murku – mój bliźniak usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? – zapytałam i przetarłam mokrą od łez twarz.
- Kraft do mnie dzwonił. Martwi się o ciebie, wyszłaś z domu i nie wzięłaś nawet telefonu
- Powiedział ci chociaż co się stało? Dlaczego tak się zachowałam? – zapytałam i spojrzałam na brata. Pokręcił przecząco głową. – Oczywiście. Marisa próbuje go wkręcić w dziecko! Najgorsze jest to, że on wierzy, że jest w ciąży.
- Słucham? Przecież widziałem ją ostatnio i nie wyglądała na ciężarną.
- Próbowałam mu po powiedzieć, ale do niego nic nie dociera – poczułam, że pod powiekami znów zbierały się łzy.
- Musimy mu nakopać w dupę – powiedział, a ja od razu się zaśmiałam. – Nie chcę go bronić, ale powinnaś go zrozumieć…
- Zrozumieć? Przecież po ich rozstaniu widział ją kilka razy i gdyby była rzeczywiście w ciąży to by to zauważył. Obudziła się po pół roku i twierdzi, że jest w ciąży. Do tego zdjęcie USG z trzeciego miesiąca! No chyba, że mnie zdradził…
- Przestań – znów mnie przytulił. – On nie widzi świata poza tobą. Po prostu dziecko wszystko zmienia – wzruszył ramionami. To było dziwne. Od razu przypomniałam sobie jego telefon i to, co mi powiedział.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Wiem – westchnął, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Ann jest w ciąży.
- Co? – byłam kompletnie zdziwiona. Ale jak?
- Będę miał dziecko – ukrył twarz w dłoniach. – Nie chciałem tego, nie… Nie nadaję się na ojca. Przecież mam dwadzieścia lat, a Ann osiemnaście…
- Będzie dobrze – objęłam go i przyciągnęłam do siebie. Zaczęłam głaskać go po włosach. – Poradzicie sobie. Macie mnie, pomogę wam. Będę szczęśliwą ciocią, wiesz? Rodzice też będą was wspierać, jestem pewna.
- Nie wiem jak mam im to powiedzieć – z każdym słowem był coraz bliższy płaczu. – Ale… nie zostawię Ann z tym samej. Byłbym idiotą, gdybym ją zostawił. Poza tym kocham ją i to nic nie zmienia.
- A jak ona się trzyma? – wciąż go przytulałam i głaskałam po jasnych włosach. – Daje jakoś radę?
- Jest załamana, boi się.
- Będzie dobrze, braciszku – pocałowałam go w głowę.
- Claro, porozmawiaj ze Stefanem. Nie pozwól, żeby to zepsuł. Wiesz, że to ciamajda
- Piekielnie seksowna ciamajda – zachichotałam. – Nie chcę go stracić, ale nie wiem co mam robić. On też czasami powinien pomyśleć – jęknęłam. – Spędźmy ten dzień razem. Wieczorem z nim porozmawiam. Może do tego czasu przemyśli to wszystko?
- Jestem za, mała. To co, idziemy się powygłupiać w śniegu? – uśmiechnął się szeroko i szturchnął mnie lekko. Od razu się zgodziłam.

*

Wygłupialiśmy się jak kiedyś. Rzucaliśmy w siebie śnieżkami, popychaliśmy się wzajemnie w zaspy i śmialiśmy wniebogłosy. Gdyby ktoś spojrzał na nas z boku, stwierdziłby, że jesteśmy dziećmi w ciałach dorosłych ludzi. Tak też się czasami czuliśmy. Oboje nie chcieliśmy dorastać, chcieliśmy na zawsze pozostać dzieciakami, które nie musiały się przejmować czymkolwiek. Nie istniały dla nas wtedy problemy. Chociaż mieliśmy ich sporo.
- Dobra, już, koniec! – zaśmiałam się, kiedy znów wylądowałam w zaspie śniegu. Spojrzałam na brata, który cały w śniegu, przypominał bałwana. No cóż… Czasami był bałwanem. Podał mi dłoń i pomógł wstać. – Późno już, muszę wracać – westchnęłam. Nie chciałam, naprawdę bałam się.
- Porozmawiaj z nim – przytulił mnie. – Macie się pogodzić. Tylko, no wiesz, nie przesadzajcie z tym godzeniem. Wystarczy, że ja będę miał dziecko.
- Sama nie wiem czy w ogóle się pokłóciliśmy – wzruszyłam ramionami. – Spokojnie, blondasie – zaśmiałam się. – Nic takiego się nie stanie. Powiesz rodzicom?
- Chyba powinienem – westchnął. – Idź już do domu, bo ten twój Romeo ciągle do mnie dzwoni – wywrócił oczami.

*


Weszłam po cichu do domu. Ściągnęłam z siebie kurtkę, czapkę, szalik, rękawiczki i buty. Wchodząc dalej, zauważyłam Stefana siedzącego na kanapie z twarzą w dłoniach. Wyglądał kompletnie inaczej niż rano. Na początku mnie nie zauważył, ale kiedy zrobiłam kilka kroków w jego stronę podniósł się i już chwilę później stał przede mną.
- Przepraszam – powiedział i niepewnie chwycił moją dłoń. – Uwierzyłem jej, a nie tobie. Miałaś rację, Marisa nie jest w ciąży. Chciała tylko mnie odzyskać…  
- Rozmawiałeś z nią? – zapytałam i skierowałam się w stronę kanapy. Brunet wciąż trzymając mnie za dłoń, usiadł obok.
- Była zdziwiona, kiedy mnie zobaczyła. Od razu zaczęła się motać. Byłem taki głupi wierząc jej, wiesz? Żałuję – spuścił wzrok. – Cholera jasna, przecież mogłem cię stracić.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mnie to zabolało, że uwierzyłeś jej. Myślałam… - zawiesiłam głos. – Chciałbyś mieć dziecko? – zapytałam po chwili i jedyne co zauważyłam to zdziwienie na jego twarzy.
- Chciałbym, ale nie teraz. Kiedyś. Za kilka lat, kiedy już będziesz nosiła moje nazwisko – uśmiechnął się w moją stronę.
- Co byś zrobił, gdyby ona naprawdę była w ciąży?
- Nie zostawiłbym cię, jeśli o to ci chodzi. Claro, zrozum, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Marisa pół roku temu popełniła ogromny błąd i za nic w świecie nie wróciłbym do niej. Tym bardziej, że zwariowałem z miłości do ciebie.
- To dobrze – uniosłam kąciki ust i przytuliłam się do niego. – Też zwariowałam. Muszę ci coś powiedzieć, skoro mowa o dzieciach…
- Chyba nie jesteś… - zrobił wielkie oczy, na co tylko parsknęłam śmiechem.
- Nie, głupku. W każdym razie nie ja – powiedziałam, a on spojrzał na mnie pytająco. – Alex zostanie ojcem. Ann jest w ciąży
- Och – tylko tyle usłyszałam. – Dadzą sobie radę.
- Wiem. W końcu jaki Hayboeck by sobie nie poradził? – uśmiechnęłam się i wtuliłam jeszcze bardziej w ciało Krafta. Podniosłam głowę i ucałowałam jego usta.
- Czyli wszystko jest już dobrze? – zapytał gładząc mnie po plecach.
- Tak – mruknęłam i przeniosłam usta na jego szyję. – Jest dobrze.

________

Cześć kochane! :* 
Co myślicie? Podoba się osiemnastka? :) 
Za tydzień przyjdę tu z epilogiem i na pewno wszyscy się cieszycie, że to już koniec. 
Potem jak wiecie od 1 kwietnia nie--idealni, ale kiedy skończę z Sophią i Gregorem wystartuję z czymś słoweńsko-estońskim, możecie wejść i zapoznać się z bohaterami :) 
U Was też tak wiosennie? ;)
Buziaki :* 

12 komentarzy:

  1. Hej, witam!
    Tym razem w terminie, aż sama się sobie dziwię, ale spóźniać się do Clary i Stefana to taki trochę grzech. ^^
    Jaki epilog? Co ty bredzisz kobieto? Nie zgadzam się! Pokochałam tę historię i ciężko mi jest z tym, że już się kończy. Eh... tyle dobrego, że masz pomysły na dwie nowe historie. Bez Twoich opowiadań świat nie istnieje! :D
    Co do rozdziału...
    Niezły BabyBoom się narobił w osiemnastce. ( to jakieś przesłanie, że od osiemnastu trzeba ruszać z produkcją? Oby nie. :D )
    Tyle dobrego, że ciąża Marisy to jedno, wielkie kłamstwo. Głupia dziewczynka, która myślała, że coś tym wskóra? Ah, gratuluję jej logiki. :) No ale Stefcio... Stefciu, jak mogłeś wątpić w zdanie Clary? To było trochę przykre, że nie wierzył jej od samego początku...

    Zastanawia mnie jak zakończysz tę historię. Czy będzie happy end, czy może jakiś dramacik... ^^ Nie żebym kusiła Cię do psucia, nie! Tutaj w grę wchodzi tylko happy end. ;)

    No i gratulacje dla Alexa. Ród Hayboecków się powiększa. :D

    Czekam na epilog.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem :)
    Jeju.. kolejny Hayboeck :D No tego się nie spodziewałam. Chyba już wspominałam, że umiesz zaskoczyć :D
    To było jasne od początku, że Marisa odwali coś z ciążą i jak przeczytałam, że Kraft jej uwierzył, to aż się zagotowało we mnie! Jak mógł uwierzyć jej, a nie Clarze?! Całe szczęście w porę (albo i nie) się opamiętał.
    Koniec? Jaki koniec? Nie pozwalam! Znasz moje zdanie i moje plany odnoście tego opowiadania. Co najmniej 50 rozdziałów xD
    U mnie można powiedzieć, że wiosennie.. znaczy wiosenny deszcz.. dziś wróciłam do domu mokra jak kura! xD
    Pozdrawiam Kochana moja ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Alex przynajmniej zostanie szczęśliwym tatuśkiem. Dobrze, że Kraft się ogarnął, bo sama chciałam mu skopać ten tyłek. Nie ogarniam jak mógł uwierzyć tej oszustce, jednak te chłopy to głupie są...
    Brakowało mi Michiego, o by już skopał ten tyłek Stefciowi, jestem tego pewna.
    Szkoda, że to już niemal koniec, ale sama dobrze rozumiem, że wszystko kiedyś się kończy i nie ominie to opowiadań blogowych.
    To ja grzecznie poczekam na epilog;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Dziękuję za zaproszenie.
    Szkoda, że ta historia już się kończy. Przywiązałam się do niej i bardzo polubiłam bohaterów: Clarę, braci, no i oczywiście Stefana.

    Po ostatnim rozdziale spodziewałam się, że Marisa coś odpieprzy, gdzieś pod skórą wiedziałam, że wymyśli ciąże. Szósty zmysł? No i się nie rozczarowałam. To, że Stefan jej uwierzył było dość dziwne.. Skoro niby z nią nie był od 5 miesięcy to musiałaby być w minimum piatym miesiącu, a widać nie było. Coś dziwne było jego rozumowanie, cała sytuacja. Nawet ta złość Clary była dziwna. Bo nie uwierzył jej - bez sensu. Zachowała się tak, jakby nie uwierzył w to, że np. nie nie jest niewinna w jakieś sprawie. Clara jest wciąż młoda, trochę niedojrzała i to dobrze, że Stefan nie chce mieć już dzieci.
    Alex też chyba nie dorósł do rodzicielstwa i pewnie będzie to wszystko dla niego i Ann bardzo trudne. Liczę na to, że jakoś się w tym odnajdą, bracia i siostra, rodzice im pomogą - to pewne, to zgrana rodzinka i każdy wskoczyłby za każdym w ogień. To piękne.

    Nie wiem, czy wiesz, ale źle konstruujesz dialogi. Reszta chyba dobrze.

    Życzę powodzenia w pisaniu, dużo weny!

    Pozdrawiam,
    Annie, my--niepokonani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Melduję się!
    Zacznę od końca - jak to epilog? Żarty sobie stroisz, kochana? Nie zgadzam się! Ja nie chcę epilogu... dlaczego wszystko co dobre musi się tak szybko skończyć? :(
    Alex zostanie tatusiem, no proszę, ależ nam się porobiło. Jakiś wyż demograficzny się szykuje, czy co? :D Stefan się opamiętał, dzięki Bogu, bo już miałam się na niego wściekać. Przecież od początku było wiadomo, że Marisa jest po prostu wredną manipulantką i próbuje go wrobić w dziecko. Co za kobieta... szkoda gadać, naprawdę. Dobrze, że wszystko jednak skończyło się w inny sposób.
    No nic, czekam w takim razie na kolejny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Kochana! <3
    Meelduję się!
    Kurde, emocje nadal mną targają - tak się zdenerwowałam kiedy dowiedziałam się co znowu odwaliła Marisa.
    Stefan uwierzył jej, a nie Clarze... Zmartwił mnie ten fakt, ale rozmowa z Alexem pozwoliła mi spojrzeć na to z innej perspektywy. Najważniejsze jest to, że Stefan nie zdradził Clary! W przeciwnym wypadku bym go udusiła.
    Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się, że Alex z Ann wpadną... w sumie to przeszło mi to kiedyś przez myśl, ale w przypadku Clary i Stefana. W każdym razie jestem pewna, że Ann z Alexem będą wspaniałymi rodzicami :)
    Haloo?! Jaki epilog?! I jak to już za tydzień?!
    Będzie mi strasznie brakować bohaterów tego opowiadania :( I ucieszę się tylko jeśli będzie druga część xd

    Tak czy siak, nie mogę się doczekać następnego!
    Trzymaj się Kochana <3

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ jestem wkurzona! :X Ta Marisa to ma tupet! Co za kłamczucha! Co za... ach, nie wiem, jak nazwać taką osobę. :/ Po pierwsze, jeżeli tak bardzo chciała, by jej misterny plan się powiódł, mogła wszystko dopracować do perfekcji, a nie odwalić wszystko na pół gwizdka. :/ Aż po porostu mnie język (a właściwie palce) świerzbi, by powiedzieć, co myślę o takich kreaturach! :/
    A Stefan? Zirytował mnie, bo jak mógł uwierzyć takiej... takiej... takiej(!), a nie Clarze? Przecież to Clara jest jego miłością, jego partnerką, to ona nigdy go nie zawiodła i zawsze mógł na nią liczyć. Nie rozumiem, jak po tym, co wyczyniła Marisa mógł jej uwierzyć. :x No, ale przynajmniej potrafił się ogarnąć, nim zabrnęło to jeszcze dalej. :)
    Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło. :) Ale po ich rozmowie wyczekuję tylko jednego. :D Oświadczyn. Bo skoro chce mieć dzieci z Clarą dopiero po ślubie,to ja czekam na ten ślub. :D
    A co do bliźniaka naszej bohaterki... wiem, że da sobie radę. Oboje. On i Ann.:) To piękne, że mimo przerażenia nie zostawił tej dziewczyny, która z pewnością jest znacznie bardziej przerażona, niż on. :) Ale to są Hayboecki, więc dadzą radę. :D
    Z niecierpliwością wyczekuję na kolejny rozdział! ♥
    Buziaki! ;*
    PS. Z epilogiem to żart, tak? O.O Bo ja się nie zgadzam! :((

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, ale trafiłam z tymi ciążami :-). Kurcze, ale Marisa to już całkiem zgłupiała, żeby tak perfidnie kłamać. Dobrze, że nikt nie dał się nabrać na jej oszustwo, choć myślalam już, że Stefan jej uwierzy :(
    Jak oto dobrze, że wszystko się wyjaśniło i Clara iStefan mogą sobie dalej żyć długo i szczęśliwie :-) Alex pewnie też podoła zadaniu i zostaniecudownym ojcem. Najważniejsze, że nie planuje porzucić biednej dziewcyny.
    Ha, reakcja Stefana na wieść, że Clara mogłaby być w ciąży :-D Jednak myśli o niej poważnie, skoro chciałby w przyszłości mieć z nią dzieci.
    Szkoda, że to już raie koniec tej historii :( Może w epilogu pokażesz nam wspaniałą rodzinkę Kraftów wraz z małymi Krafciątkami ;-)
    Do... napisania.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Na prawdę bałam się, że się rozstaną. Że Marisa tym razem już na prawdę zniszczy ich związek, zwłaszcza, że przypomniałam sobie, że przecież Clara widziała blondynkę w sklepie na dziale z ciuszkami dziecięcymi.
    Stefan zachował się dość dziwnie, nie wierząc dziewczynie, ale nie można się dziwić, bo w takiej sytuacji nie myśli się normalnie, tylko o tym, że będzie się miało dziecko, więc w jakimś sensie go rozumiem.
    Alex będzie ojcem, jak słodko ! To będzie ciężki czas dla niego i Ann, ale na pewno sobie poradzą, bo w końcu to rodzina Hayboeck, której nie są trudne żadne przeciwności.
    Alex i Clara to takie kochane rodzeństwo. Widać, jak mocno im na sobie zależy i to jest tak bardzo słodkie, aww <3
    Dużo weny kochana i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kim trzeba być, żeby zachowywać się tak jak Marisa? Desperatka... Jak Stefan mógł jej uwierzyć? Całe szczęście, że jednak wszystko się wyjaśniło. A co do Alexa, to na pewno będzie świetnym ojcem :) Cały czas zadziwia mnie relacja Clary i Alexa... tak urocze rodzeństwo <3
    Czekam na następny, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej hej :)
    Po pierwsze chcę zaznaczyć,że napewno nikt się nie cieszy z epilogu w tym ja oczywiście! Ja sobie nie wyobrażam końca...
    Kolejny wielki Hayboeck w drodze! Bedzie pięknie Alex i Ann napewno sobie poradzą!
    No trudno czekam na epilog...(a moze jeszcze zmienisz zdanie?)
    Buźka :**
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział przeczytałam już dawno, ale nie chciało mi się przelogowywać z innego konta Google. Tak, tak - lenistwo level hard.
    Jak na moje nie będzie happy endu! Nie będzie! Na 99% procent. A jak inaczej to strzelę focha.
    Co do rozdziału - jak zawsze cudowny. Żadnych błędów nie wyłapałam, więc tyle.
    Dzisiaj tylko - mam mnóstwo problemów.
    Tynka&Paula
    P.S. Zawiesiłyśmy bloga

    OdpowiedzUsuń