piątek, 30 października 2015

Prolog

Konferencja prasowa. Ściślej mówiąc – moja ostatnia konferencja prasowa. Nie czułam się komfortowo, wiedziałam co się stanie i nie byłam gotowa na te wszystkie pytania. Siedziałam tam ja, a obok mnie trener Andreas Felder. Przymknęłam na chwilę powieki, to wszystko było takie nierealne. Nie chciałam tego, ale musiałam. Wiedziałam, że to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Dla mnie, mojego zdrowie, mojej rodziny. Denerwowałam się jak nigdy wcześniej. Nawet nie zauważyłam, kiedy wszystko się rozpoczęło. Zaczął szkoleniowiec, mówił o mnie w samych superlatywach i wspominał wszystkie moje zwycięstwa. Czułam się coraz gorzej, moje emocje chciały wyjść na zewnątrz. Miałam ochotę się rozpłakać. Ot tak. Znów.
-  Nie mam pojęcia jak to powiedzieć – zaczęłam, kiedy tylko trener oddał mi głos. – To dla mnie bardzo trudne. Dwa tygodnie temu postanowiłam zakończyć moją karierę skoczkini narciarskiej. Po dwóch latach ciężkiej pracy na rehabilitacjach i jeszcze cięższej na treningach, zdecydowałam, że to najbardziej rozsądne wyjście – powiedziałam łamiącym się głosem, nawet nie próbowałam brzmieć normalnie. – Nie mogę dłużej przedkładać kariery ponad własne zdrowie. Moje kolano i tak już nigdy nie będzie sprawne tak jak powinno być – wzięłam głęboki oddech. – Chciałabym podziękować mojej rodzinie za to, że wspierali mnie od samego początku, Austriackiemu Związkowi Narciarskiemu, sponsorom, mojemu klubowi, trenerom, z którymi współpracowałam, drużynie oraz przyjaciołom i wszystkim fanom. Pozostanę przy skokach narciarskich, jednak już nigdy nie usiądę na belce startowej. 
Kiedy zakończyłam zacisnęłam mocno usta, chciałam się uspokoić. Wiedziałam, że teraz zaleje mnie fala pytań, niekończących się pytań.

*

Od zawsze byłam zakochana w skokach narciarskich tak samo mocno, jak i cała moja rodzina. Niestety musiałam przekreślić skakanie, coś co kochałam ponad wszystko. Wiedziałam, że już nigdy nie usiądę na belce i nie ogarnę wzrokiem pięknego widoku, nie poczuję przypływu adrenaliny i endorfin, nie wyląduję telemarkiem, nie pokonam swojego rekordu życiowego... Będę stała z boku i patrzyła jak moja rodzina i przyjaciele robią to, bez czego nigdy nie potrafiłam żyć. 
Siedziałam na kanapie w salonie naszego domu rodzinnego, pod ciepłym kocem z kubkiem herbaty z dłoni. Raz po raz piłam gorący trunek, chcąc się rozgrzać. W telewizji oglądałam mecz Barcelony, o wynik którego na pewno będzie mnie pytał Michael. Oboje byliśmy kibicami, właściwie tak jak Stefan i mój bliźniak, Alex. Zawsze zastanawiało mnie jakim cudem jest na świecie coś w czym wszyscy się zgadzaliśmy. Oczywiście ja i Alex byliśmy niemal identyczni, lubiliśmy te same rzeczy i rozumieliśmy się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, a wtedy wszystko było już jasne. Starałam się skupić na meczu. Widziałam jak drużyna z Katalonii podaje do siebie piłkę, zbliżając się coraz bardziej do bramki Villarrealu. Przy piłce był Busquets, który wystawił ją Suarezowi na pustym polu, ten jedynie dostawił prawą stopę, a futbolówka wylądowała w siatce. Na boisku euforia. W naszym domu – nie. Pewnie byłoby tak jak na Camp Nou, gdyby nie fakt, że jakoś nic mnie nie cieszyło. Jedyna wiadomość, która poprawiłaby mi humor była niemożliwa. Chciałabym wrócić, ale nie mogłam.
W mojej dłoni znów znajdował się pilot, miałam ochotę przełączyć, ale się bałam. Właśnie trwał konkurs, gdzie skakał Michael. Problem polegał na tym, że nie byłam pewna, czy widok dumnych skoczków w powietrzu nie sprawiłby, że znów wylałabym hektolitry łez. Serce wygrało w tej bitwie z rozumem, gdzie ten pierwszy łaknął skoków w każdej postaci, a drugi wiedział jak to się skończy. Przełączyłam, a na belce startowej siedział właśnie Markus Eisenbichler. Kiedy wybijał się z progu i szybował, czułam się jakbym była na jego miejscu. W momencie, w którym wylądował perfekcyjnym telemarkiem, odstawiłam kubek na stół, zawinęłam się w koc i znów zaczęłam płakać.
Czasem powinnam najpierw myśleć, a dopiero potem robić.

__________________

Halo? Jest ktoś ze mną?

14 komentarzy:

  1. Zapraszałaś więc jestem! :*
    Już mi się podoba *.* Nawet bardzo.
    Zostaję oczywiście :)
    Mam nadzieje,że i ty w wolnych chwilach zajrzysz na mojego - co jak co - mającego sie ku końcowi opowiadania :*
    Weny życzę i buziaki :*
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem z Tobą! Od samego początku, mam nadzieję, że do samego końca :)
    Życie nie zawsze rozpieszcza.. czasami daje też potężnego kopa. Ale to jedynie znak, że nie wolno się załamywać, tylko walczyć. Nie wolno dać mu satysfakcji, że wygrało z nami :)
    Kochana.. mam nadzieję, że niebawem dowiemy się czegoś nowego o bohaterach ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: skoki-z-miloscia-w-tle.blog.pl (epilog) nie-daj-mi-odejsc.blog.pl (5 rozdział) ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem :*
    I zostaję do końca :). Historia Clary mnie bardzo urzekła. Na chwile próboawałam wyobraźić sobie siebie w takiej sytuacji. Bez sportu o nie wyobrażam sobie życia. Bez grania w piłkę nożną, bez stratowania w szkolnej drużynie piłki nożnej, bez biegów siatkówki, piłki ręczniej, uni hokeja, skoków w dal. Nie wyobrażam sobie. Szkoda mi Clary
    Całuje :* PRINCESS
    P.S. Wpadnij do mnie http://pozoryczasemmyla.blogspot.com/2015/10/rozdzia-iii-oskar-dla-eleny-sound-n.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za zaproszenie!
    Odetchnęłam z ulgą, że tu tylko prolog, bo lubię być od początku z historią/opowiadaniem. Nie wspominając już o tym, że trochę zniechęca mnie perspektywa nadrabiania zaległość (ale ciii..., do tego lepiej się nie przyznawać ;-))
    Prolog niezwykle intrygujący i dość smutny, ale może za to na końcu doczekamy się happy endu? Zobaczymy :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaprosiłaś, więc jestem :)
    I bardzo się cieszę, że mogę się tutaj zjawić, bo wszystko jest cudowne! Szykuje nam się kolejna świetna historia.
    Tylko szkoda, że początek taki smutny... ale mam nadzieję, że później będzie choć odrobinę weselej :)
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze jestem :*
    Lecimy z kolejną historią . Szkoda mi Clary :( Urzekło mnie to co przeczytałam. Jak zawsze u ciebie jest mega ciekawie! :D
    Kocham to co piszesz :)
    Pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział ^^
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem!
    Zaprosiłaś mnie, więc jestem i chętnie zostanę.
    Zaczyna się smutno. Bardzo. Clara straciła sens. Jak ma go teraz odnaleźć? Przecież skoki, ten dreszczyk emocji, który towarzyszył jej od zawsze, był dla niej wszystkim!
    Jestem ciekawa, jak sobie z tym poradzi, więc czekam na pierwszy rozdział!
    Buziaki i weny!

    Chciałabym cię też zaprosić do siebie (my--niepokonani.blogspot.com). Mam nadzieję, że spodoba Ci się tam chociaż trochę!

    Annie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadłam przypadkiem, zostaję nie przypadkiem ;) Zaciekawiłaś mnie bardzo, a że lubię braci Haybocków to tym bardziej :p
    Zapraszam także do siebie (never---give-up.blogspot.com) i czekam bardzo bardzo na kolejny rozdział! :D Weny!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszałaś więc jesteśmy. Zapowiada się bardzo ciekawie więc zostajemy na dłużej. Zaczyna się intrygująco. Rezygnacja z marzeń przez pewien incydent. Szczerze współczujemy bohaterce. Czekamy na jedynkę. Weny.
    Tynka&Paula

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem z Tobą ;)
    Wybacz mi taką długą nieobecność :( ale najpierw brakowało mi czasu, a potem problemy z internetem... Ugh...
    Ale jestem :)
    To jest genialne! Już mi się podoba... ;) perfekcja w każdym słowie.
    Jestem ogromnie ciekawa co będzie dalej :)
    Pozdrawiam i weny :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Trafiłam tu przypadkiem, a po przeczytaniu prologu stwierdziłam, że zostanę na dłużej. Musze przyznać, że to pierwsze opowiadanie o skoczkach z jakim mam styczność, więc na przyszłość, proszę mi wybaczyć, jeśli coś źle napiszę XD
    Już po tym prologu mogę śmiało stwierdzić, że fabuła jak najbardziej przypadnie mi do gustu. Uwielbiam motyw utraconych marzeń, no i lubię czytać o niespełnionych sportowcach. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że utrata kariery sportowej w wyniku okoliczności na jakie nie ma się wpływu boli najbardziej. To jak wydrzeć małemu dziecku z rąk jego ulubioną zabawkę. Z tym mi sie to kojarzy.
    Jestem ciekawa w jakim czasie umiejscowisz akcję opowiadania. Czy będzie to spory okres czasu po wydarzeniach z prologu, a moze kilka dni? A może prolog opowiada o wydarzeniach przyszłych? Tak, czy inaczej, na pewno nie będzie nudno.
    Życzę masę weny i pozdrawiam ciepło! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

    W wolnej chwili zapraszam do siebie, również na początek opowiadania: all-except-you-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Z niewielkim poślizgiem, ale ja również jestem :)
    Tak pięknie opisałaś uczucia Clary, że nie miałam problemu z wczuciem się w nie. Wiem, jaka to cholernie przykra sytuacja dla sportowca, kiedy przez kontuzję musi zrezygnować z uprawiania ukochanej dyscypliny. I wiem, że Clara nie będzie umiała się tak po prostu odciąć od skoków i to nie tylko ze względu na rodzeństwo i przyjaciół, ale przez miłość właśnie. Bo przecież nie przestaje się kochać z dnia na dzień. Ach, wzruszyłam się i trochę mnie poniosło w tych wywodach. Ale to plus dla Ciebie za to, że zmusiłaś mnie do refleksji :)
    Po adresie bloga domyślam się, że to Stefan odegra tu znaczącą rolę. Mam nadzieję, że się nie mylę, bo (napisałam to przed chwilą na Twoim drugim blogu :D) uwielbiam go, a czytanie opowiadań z nim to dla mnie prawdziwa przyjemność.
    Podziwiam Cię za to, że startujesz z kolejnym blogiem, pisząc w międzyczasie dwa inne opowiadania. Życzę Ci dużo weny i czasu na tworzenie!
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj! :* Wybacz, że zjawiam się dopiero teraz, ale ostatnio doba jest dla mnie stanowczo za krótka. -.-
    Co mogę powiedzieć o prologu? Nie zaskoczę Cię. :) Jest GENIALNY. Jak wszystko z resztą, co wypuścisz spod Twoich paluszków. :*
    Nasza bohaterka podjęła bardzo ważną, ba nawet najważniejszą decyzję w swoim życiu. Rozumiem, że ciężko jest się z tym pogodzić. Zdecydowała się odpuścić, bo wiedziała, że lepiej już nie będzie. Ale nie zrobiła tego z własnej woli, a raczej z... niejakiego przymusu losu. :(
    Prolog wiele nam objaśnia, więc lepiej możemy poznać główną postać tej historii. :)
    Lecę na jedyneczkę! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszałaś, więc jestem ;) Będę teraz miała trochę czasu więc sądzę, że w najbliższych dniach nadrobię wszystko i będę u Ciebie na bieżąco <3
    A historia zapowiada się super! Takiej jeszcze nie czytałam więc tym bardziej wzbudziłaś moją ciekawość! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń