Siedziałam sama w domu. Michael
wyszedł z Claudią na randkę i wiedziałam, że prawdopodobnie nie wróci na noc do
domu. Wcale mu się nie dziwiłam, byli przecież parą, a ostatnio chyba nie mieli
zbyt wiele czasu dla siebie. Alex za to poszedł po rozum do głowy i postanowił
wytłumaczyć wszystko z Ann. Nie chciałam, żeby był smutny. Nienawidziłam
patrzeć na niego w takim stanie, był wtedy taki przygaszony i w ogóle nie
przypominał siebie. Chciałam, żeby między nimi znów było dobrze. Cała ta
sytuacja z zazdrością trochę mnie denerwowała. Ja rozumiem, mógł być zazdrosny,
ale żeby posuwać się do takich rzeczy? Czy on całkowicie zgłupiał? Rodzice byli
w pracy, więc i oni nie mogli dotrzymać mi towarzystwa. Przez pewien czas biłam
się z moimi myślami. Chciałam zadzwonić po Stefana, żeby przyjechał do mnie.
Chociaż po ostatnich wydarzeniach postanowiłam zmniejszyć kontakt z Kraftem do
minimum. Niestety zaczynałam czuć to czego nie powinnam. Krafti nie był mi
obojętny i to mnie przerażało oraz przerastało. Przecież tak nie mogło być.
Broniłam się rękoma i nogami, ale… To zaczynało być coraz silniejsze.
Nagle mój telefon, który
trzymałam w dłoni, zadzwonił. Kiedy na ekranie zauważyłam, że to właśnie Stefan
do mnie dzwonił, przez chwilę się wahałam. Ostatecznie postanowiłam odebrać.
Może coś się stało i mnie potrzebował? Pff, ta, akurat.
- Halo?
- Hej – odezwał się, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
– Jesteś zajęta?
- Nie, nie jestem. Coś się stało?
- Pomyślałem, że… Może wpadłbym do ciebie, co? Możemy zagrać w Fifę,
albo cokolwiek będziesz chciała.
Cokolwiek będziesz chciała. Och, gdybyś wiedział co bym chciała…
- Jasne, zapraszam – powiedziałam
niemal od razu. Zgodziłam się, bo tak czy inaczej się nudziłam. Z brunetem
mogłam przecież spędzić miło czas. - Jestem sama, więc przyda mi się jakieś towarzystwo
– co ja plotłam?
- To do zobaczenia za… pół
godziny?
- Czekam – zaśmiałam się i się
rozłączyłam.
Pół godziny? W tym czasie
zdążyłabym wyjechać poza Innsbruck, ale czy naprawdę chciałam uciekać? Przecież
się zgodziłam, przecież chciałam spędzić z nim czas. Wszyscy mieli rację, a
Alex już w szczególności. Michi mi dogryzał, ale tylko tyle. Nie miał o niczym
pojęcia. Mój bliźniak znał mnie lepiej niż siebie i doskonale wiedział kiedy
coś było nie tak. Tak jak w tamtej chwili.
Pół godziny minęło w
zastraszającym tempie. Wydawało mi się, że zdążyłam jedynie przejść do salonu,
gdzie zaniosłam także dwie szklanki z sokiem pomarańczowym. Stefan go
uwielbiał. Kiedy tylko usłyszałam dzwonek do drzwi, zrobiłam kilka głębokich
oddechów i otworzyłam. Od razu przeszliśmy do salonu, gdzie czekała już
włączona gra. Kraft uśmiechnął się na ten widok i usiadł na kanapie, a potem
podał mi jednego pada.
- Michi jest z Claudią? – zapytał
marszcząc brwi, a ja skinęłam głową. – Dziwne. Ostatnio chyba się pokłócili,
albo nie kojarzę dobrze.
- Nie wiem. Nic mi nie mówi –
powiedziałam i wybrałam drużynę, oczywiście FC Barcelonę. Wybór Stefana też był
oczywisty, FC Bayern.
Zaczęliśmy grę i tak jak
poprzednio, Kraft nie grał na sto procent. Ograłam go 6:3. W następnym meczu
grałam tak słabo, że brunet chyba zauważył, że nie chciałam wygrywać. Mecz
zakończył się wynikiem 3:3, a po karnych wygrałam ja. Ostatni mecz przegrałam
4:2, ale wcale nie byłam załamana tym faktem. To tylko gra. Chociaż Stefan
przyglądał mi się badawczo, jakby chciał sprawdzić czy się na niego nie
obraziłam za to, że przegrałam. Zaśmiałam się, widząc to. Jak mogłabym się
obrazić za coś takiego?
- To co teraz? Masz ochotę coś
zjeść? – zapytałam, wstając z kanapy.
- Poczekaj, chciałem z tobą
porozmawiać – zatrzymał mnie. Z powrotem usiadłam i spojrzałam na niego
pytająco. Nie miałam pojęcia o czym mógł chcieć ze mną porozmawiać. Oczywiście
miałam swoje podejrzenia, ale wolałam nawet o tym nie myśleć.
- Coś się stało? – zapytałam
niepewnie, przyglądając mu się.
- Właśnie chciałem cię o to samo
zapytać. Zachowujesz się inaczej, trzymasz dystans. Co jest? – zapytał, a ja
spanikowałam. Musiałam przecież skłamać, nie mogłam mu powiedzieć. Nie teraz i
nie w ten sposób.
- Nic – powiedziałam i zrobiłam
głęboki oddech. – Nic się nie dzieje.
- Na pewno? Może to chodzi o
skoki, co? Powiedz mi.
- Nie, to nie skoki –
uśmiechnęłam się. – Wszystko jest w porządku, naprawdę.
Przysunął się do mnie, a ja
poczułam zapach jego perfum. Złapał moją dłoń, na co uśmiechnęłam się szerzej.
Spojrzał w moje oczy, unosząc kąciki ust.
Nagle usłyszałam trzask drzwi i jak oparzona odskoczyłam od Krafta. Do
domu dosłownie wleciał Michael, który klął pod nosem, nawet nie racząc nas
swoim spojrzeniem. Chyba jednak coś było nie tak między nim a Claudią. Mimo, że
nie lubiłam jej, miałam nadzieję, że pogodzi się z Michim, bo on widocznie
naprawdę ją kochał. Przecież nie jestem nim, żeby wybierać mu dziewczynę.
- To ja chyba już pójdę –
powiedział brunet, marszcząc brwi.
- I tak nic mi nie powie –
wzruszyłam ramionami. – Mógłbyś ty z nim porozmawiać. W końcu… no wiesz, on ci
pomógł wtedy.
- No dobrze – powiedział zrezygnowany.
– Niczego nie obiecuję, wiesz jaki on jest.
- Przed tobą się otworzy, idź –
uśmiechnęłam się i odprowadziłam wzrokiem Stefana, który podążył schodami w
górę do pokoju swojego przyjaciela.
Posprzątałam w salonie i poszłam
do swojej sypialni. Martwiłam się o Michaela tak jak i o Alexa. Co tym idiotom
strzeliło do głowy? No dobrze, nie miałam pojęcia jaki był powód kłótni z
Claudią, więc możliwe, że wcale nie zawinił Michi. Jeśli chodziło o Alexa to
nie wracał już od dłuższego czasu, więc byłam prawie pewna, że udało mu się
wszystko wyjaśnić i przeprosić Ann. Kraft nie wychodził z pokoju przyjaciela od
dłuższego czasu, więc znaczyło to, że jednak Michi się otworzył. Wiedziałam, że
tak będzie. Uśmiechnęłam się do siebie leżąc na swoim łóżku, kiedy usłyszałam
pukanie. W tym domu pukali jedynie goście. Chwilę później do środka wszedł
Stefan i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego pytająco. Nie byłam jednak
pewna, czy mi powie.
- Zerwali ze sobą – powiedział w
końcu. – Powiedział też, że jest Hayboeckiem, a wy się nigdy nie poddajecie.
Będzie walczył o nią.
- No i bardzo dobrze –
uśmiechnęłam się. Od razu przypomniała mi się rozmowa z Alexem.
- Teraz naprawdę muszę już iść
*
Wieczorem siedziałam w pokoju pod
ciepłym kocem i czytałam książkę. Uwielbiałam tak spędzać czas. Niestety
jeszcze jakiś czas temu nie miałam na to szans. Ciągłe wyjazdy i treningi nie
pozwalały mi na to. W pewnym momencie musiałam oderwać się od lektury, ponieważ mój telefon zadzwonił.
Nawet nie patrząc na ekran, odebrałam.
- Hm?
- No witam, moją cudowną siostrę – usłyszałam śmiech mojego
najstarszego brata.
- Co znowu chcesz? Mam ci wyprać coś
czy wyprasować koszulę? – zachichotałam.
- No wiesz co? Potrafię prać – powiedział oburzony. – Co robisz jutro?
- Zależy o co chodzi.
- O nic. Tak pytam z ciekawości – akurat, jakoś mi się nie chce
wierzyć. – No to jak, co robisz?
- Jeszcze nie wiem. Chyba spotkam się z Morgim – wzruszyłam ramionami, a potem zaśmiałam się w duchu. Przecież
mnie nie widział.
- A Kraft nie będzie zazdrosny? – zaśmiał, a ja wywróciłam oczami.
Nawet on.
- Ty też? Przyznaj się, że to
Alex ci jakiś głupot nagadał
- Tam zaraz nagadał… Wymsknęło mu
się parę zdań
- Wymsknęło? Parę? Czy my na
pewno mówimy o jednej osobie? – zaśmiałam się.
Nagle drzwi się otworzyły i w
progu ustał właśnie wspominany Alexander. Kiedy tylko dojrzał uśmiech na mojej
twarzy i telefon przy uchu, szepnął, że nie przeszkadza i uciekł.
- Dobra, Claruniu. Spadam do
pracy.
Kiedy tylko usłyszałam
zdrobnienie mojego imienia, miałam ochotę go zabić. Stefan doskonale wiedział,
że tego nienawidziłam.
- Spadaj, Stefciu – powiedziałam przesłodzonym
głosem. Mogłam się założyć, że wywrócił oczami. Rozłączyłam się i ruszyłam w
stronę pokoju Alexa.
- Co chciałeś? – zapytałam i
położyłam się na jego łóżku. – Rozmawiałam ze Stefanem.
- Uuu – zarechotał.
- Nie tym, twoim bratem, idioto –
wywróciłam oczami. – No to? Co chciałeś? Pogodziłeś się z Ann?
- Przesłuchanie? – zapytał i padł
obok mnie z szerokim uśmiechem. – Pogodziliśmy się, ale Ann powiedziała, że
jeszcze jeden taki numer i koniec.
- No wybacz, ale przesadziłeś.
- Rozmawiałaś z Kraftem?
Powiedziałaś mu? – zapytał, a ja zmarszczyłam brwi. – Że go kochasz!
- Dobrze się czujesz?
- Doskonale! Za to ty chyba nie
bardzo. Musisz mu powiedzieć, przecież on sam wszystkiego nie zrobi. I tak się
stara, ale nie… księżniczka wiecznie niezadowolona – prychnął.
- Nie jestem księżniczką – zdenerwowałam
się. – Nie powiem mu. W końcu on jest facetem, to on powinien.
- To nie średniowiecze, grubasku –
powiedział klepiąc mnie po brzuchu. – Jak mu nie powiesz to dowie się z innego
źródła.
- Nie zrobisz tego – podniosłam się
i spojrzałam na brata groźnie.
- Jak nie będę miał wyjścia, owszem,
zrobię.
_____________
_____________
Cześć i czołem! :D
Oddaję w Wasze łapki czwarty rozdział, który mimo długości, nie jest zły. Zapiszcie to sobie gdzieś - nie narzekam xD
Tyle ode mnie, buziaki :*
Oddaję w Wasze łapki czwarty rozdział, który mimo długości, nie jest zły. Zapiszcie to sobie gdzieś - nie narzekam xD
Tyle ode mnie, buziaki :*