piątek, 13 listopada 2015

Rozdział II

Siedziałam na betonowym murku niedaleko rzeki Inn, w miejscu, w którym zawsze przebywałam w nieciekawych momentach życia. Jedyną osobą, która wiedziała, gdzie mnie szukać w razie czegoś, był Alex. Oboje uwielbialiśmy to miejsce. Było ciche i spokojne, nigdy nikogo tam nie było. Mogliśmy przemyśleć  różne sprawy z dala od innych.
Pogoda była naprawdę piękna. Słońce świeciło, wiatr wiał jedynie od czasu do czasu.  
- Jeśli nie wiesz, gdzie jest Clara, przyjdź nad Inn – usłyszałam głos mojego bliźniaka, który chwilę później siedział obok mnie. – Co tym razem?
- Nic – wzruszyłam ramionami i spojrzałam pytająco na niego. – Nie mogę przyjść tu tak po prostu? Czy od razu musi być jakiś powód?
- Zwykle, kiedy któreś z nas tu przychodzi, jest jakiś powód. Najczęściej niezbyt szczęśliwy – delikatnie dotknął mój nos palcem wskazującym.
- Nic się nie stało. Chciałam po prostu posiedzieć i pomyśleć, chciałam być sama – zaakcentowałam ostatnie słowo, wbijając wzrok w Alexa. Miałam nadzieję, że załapie i zostawi mnie samą. Chociaż znając inteligencję mojego, niestety, bliźniaka nie mogłam liczyć na zbyt wiele. Spojrzał na mnie z głupią miną. Miałam ochotę go uderzyć w głowę. Jak on mnie czasami doprowadzał do szału, to brak słów.
- O nie, moja droga siostro – wyszczerzył się. – Alex wysłucha. O czym to chciałaś pomyśleć? – poruszył zabawnie brwiami, a ja mimo, że nie chciałam, wybuchłam śmiechem. – Może powinienem zapytać o kim – znów to zrobił.
- Alexandrze Hayboeck, grabisz sobie, młody człowieku – pogroziłam mu palcem.
- Jestem od ciebie starszy! – powiedział z udawanym oburzeniem.
- Tak, o całe dziewięć minut – wywróciłam teatralnie oczami, a kiedy napotkałam jego spojrzenie, dodałam: - O niczym specjalnym, tym bardziej nikim. Po prostu to co powiedział Stefan ostatnim razem, kiedy nas odwiedził… Jak mogłam tego nie widzieć, jak wszyscy się starali, przez ten cały czas byli ze mną i naprawdę im zależało, żebym doszła do siebie? Przecież to takie oczywiste. Już bardziej przyjmowałam pomoc fanów niż własnej rodziny. Muszę im to jakoś wynagrodzić – uśmiechnęłam się i położyłam głowę na ramieniu brata.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim dość długo. Mimo wad, które posiadał Alex, był świetnym bratem i przyjacielem. Potrafił mnie rozweselić jednym gestem, rozumiał bez słów, wiedział doskonale, kiedy nie było dobrze. Czasami mówiliśmy, że to taki gratis do bycia bliźniętami. Kochałam tego mojego spóźnialskiego, zapominalskiego brata. Bez niego moje życie byłoby nudne, tak jak bez Michaela, który w rodzinie znany był jako „ten wiecznie głodny”. Obaj byli niezastąpieni! Stefan też, chociaż przez wiele lat po prostu nie mieliśmy tak dobrego kontaktu ze sobą, jak teraz. W końcu był starszy o sześć lat i kiedy byłam małą dziewczynką, nie chciał się ze mną bawić. Teraz jednak między nami było świetnie. Stefek, który w rodzeństwie był tym wiecznie narzekającym, był wkurzający, ale nigdy nikogo nie udawał, zawsze był sobą. Ja z naszej czwórki byłam… największym śpiochem, nadal jestem. Nie znosiłam nigdy wczesnego wstawania i rozstawania się z łóżkiem. Męczarnią była pobudka o świcie i rozbudzający bieg po okolicy. Mimo wszystko, lubiłam biegać. Tyle, że nie o piątej rano.

*

Kiedy tylko rozpoczął się sezon letni, dom opustoszał. Michael wyjechał na Grand Prix, a Alex na Puchar Kontynentalny. Dni mijały mi na spacerach, rozmowach z rodzicami (zwłaszcza z mamą) oraz odbieraniu telefonów od braci i Krafta. Wciąż im powtarzałam, że wszystko jest dobrze i nie mają powodów do zamartwień. Odkąd doszło do mnie, że wszyscy starają się dla mnie, coś się zmieniło. Spędzałam długie godziny ze Stefanem na rozmowach, grze w Fifę i spacerach, z Michaelem na oglądaniu filmów wieczorem i wspominaniu dzieciństwa, a z mamą na plotkowaniu. Mój kontakt z nimi się poprawił, może i spędzałam trochę mniej czasu z Alexem, ale nie wydawał się być zły z tego powodu. Częściej znikał z Ann, spędzał z nią dużo czasu. Chyba dobrze się stało. Ich związek kwitł, a mnie bardzo cieszył taki stan rzeczy.
Dni mijały wolno, w takich momentach doceniałam towarzystwo mojego rodzeństwa. Kiedyś nie potrafiliśmy się dogadywać, w domu ciągle się kłóciliśmy i biliśmy. Nawet nie chciałam wiedzieć jak udawało się rodzicom wytrzymać z naszą rozwydrzoną czwórką. Miałam jedynie nadzieję, że w przyszłości nie będę miała takich dzieci, jakimi byliśmy my. Nie zmienia to faktu, że po wielu wzlotach i upadkach, byliśmy zgrani i kochaliśmy się. Pomagaliśmy sobie w trudnych momentach i zawsze mogliśmy liczyć na siebie. Nic nadzwyczajnego, jednakże dającego cudowne poczucie bezpieczeństwa. Przynajmniej ja czułam się bezpieczna z nimi. Nie mogłam się doczekać, aż chłopcy powrócą z zawodów. Jeśli chodziło o Alexa to miał do domu zawitać dopiero po zakończeniu cyklu Letniego Pucharu Kontynentalnego, który kończył się trochę później niż Letnie Grand Prix.
Każde zawody oglądałam w wielkim skupieniu w telewizji. Czułam ukłucia w sercu, ale musiałam dać radę. Nie chciałam znów mieć dołka i stawiać tym samym wszystkich na nogi. Już ze zbyt wielu rzeczy zrezygnowali dla mnie. Musieli być skupieni na swojej pracy. Kiedy w końcu nadszedł dzień, w którym do domu miał wrócić Michael, cieszyłam się niezmiernie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że mogłam za nim tęsknić tak mocno. Kiedy sama skakałam, nie zwracałam większej uwagi na obecność brata czy jej brak, ale teraz to się zmieniło. Gdy tylko drzwi wejściowe się otworzyły, a ja zauważyłam blond czuprynę dwudziestoczterolatka, rzuciłam się mu na szyję. Ten był widocznie zaskoczony moją reakcją, ale czego mogłam się spodziewać po bracie, z którym w dzieciństwie biłam się o zabawki?
- Jesteś jak taki malutki szczeniaczek, który cieszy jak jego pan wraca do domu – potargał moje włosy, a ja jęknęłam niezadowolona. – No chodź tu, maleńka – zaśmiał się i znów mnie przytulił.
Uwielbiałam go. Był świetny, wspierał, pocieszał, rozśmieszał do łez, rozumiał. Jak mogłam nie widzieć tego wcześniej?
- Kiedy wpadnie Stefan? – zapytałam, ale Michi od razu odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie unosząc brew, a potem szeroko się wyszczerzył. Chwilę później w drzwiach pojawił się sam Kraft.
- Cześć Claro – uśmiechnął się do mnie, a ja od razu go przytuliłam. – Widziałaś jak skopałem wszystkim tyłki w Ałmatach?
- Nie mogłam tego ominąć
- Jak się czujesz? – zapytał zatroskany, a ja wywróciłam teatralnie oczami i uśmiechnęłam się.
- Jest dobrze. Właśnie zrobiłam kolację, zjesz z nami? Rodzice gdzieś pojechali – wciągnęłam go w głąb domu i zamknęłam drzwi. – Michiego nawet pytać nie trzeba, już grzecznie siedzi przy stole – pokręciłam głową.
Kolacja minęła nam w znakomitych nastrojach. Chłopacy opowiadali o tym co działo się podczas zawodów, ich wygłupach i wszystkich śmiesznych i żenujących sytuacjach. Wypytywali mnie też o to co robiłam, gdy ich nie było i jak się czułam. Nie znosiłam kiedy co chwilę dopytywali, ale starałam się nie unosić, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że robili to tylko dlatego, że martwili się o mnie. Byli najlepsi i te ostatnie tygodnie sprawiły, że staliśmy się jeszcze bliżsi sobie. Czułam się fantastycznie w ich towarzystwie. Zaraz po skończonym posiłku, obaj rozsiedli się przed telewizorem i włączyli jakiś mecz. Posprzątałam ze stołu i dołączyłam do nich.
- Nie wiecie nawet ile bym zrobił, żeby Claudia była taka – w pewnym momencie odezwał się Michael, ale nie bardzo wiedziałam o co mu chodziło. – Żeby oglądała ze mną mecze, grała w Fifę i chodziła na skocznię – westchnął, a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. – Ta tylko narzeka, że nie chodzę z nią na zakupy i plotki z jej koleżankami. Czemu ty jesteś taka? – spojrzał na mnie, a ja wybuchłam śmiechem.
- Bo mam trzech braci, którzy w dzieciństwie zastępowali mi koleżanki – powiedziałam i położyłam stopy na kanapie, a później przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej. – Chciałam skakać, a przez to jakoś żadna nie chciała się ze mną kolegować. Nie żałuję – uśmiechnęłam się na same wspomnienia dzieciństwa i wszystkich tych momentów na skoczni. – Kto wie co by ze mnie wyrosło? Chociaż patrząc na niektóre znajome z mojej byłej szkoły, pewnie miałabym już dwójkę dzieci, a trzecie w drodze.
- Dobrze, że taka jesteś – powiedział Kraft. – Lubię Cię taką jaką jesteś.
- Och, jak słodko – powiedział blondyn i objął mnie ramieniem. – Wiesz, Stefciu, to moja ukochana siostra, a nie jakaś pierwsza lepsza dziewczyna.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele – wyrwałam się z jego ramion i uniosłam kąciki ust. – Idę do łazienki, krzyczcie jak ktoś strzeli.
Kiedy szłam, zauważyłam kątem oka jak Michael poruszał brwiami w stronę przyjaciela, za co chwilę później oberwał. Zachichotałam cicho i kręcąc głową weszłam do łazienki. Odetchnęłam głęboko. Oparłam się o zlew i spojrzałam na swoją twarz. Wyglądałam o wiele lepiej niż kilka tygodni wcześniej. Wszystko w końcu zaczęło wracać do normy, ja zaczynałam czuć się lepiej i wspominanie o skakaniu już tak bardzo nie bolało. Wciąż nie potrafiłam sobie z tym wszystkim radzić jak należy, ale dawałam radę. Musiałam. Kiedy zeszłam, zastałam chłopaków w takim samym stanie, w jakim ich zostawiłam. Usiadłam i spojrzałam na wynik. 1:0
- Mieliście krzyczeć jak ktoś strzeli – udałam obrażoną i znów przyciągnęłam kolana do siebie. Chwilę później gumka, którą miałam związane włosy pękła i wyswobodziła moje blond kudełki. – Ups, pękła gumka – westchnęłam, a obaj moi towarzysze się zaśmiali.
Pokręciłam głową, oni byli niemożliwi, niereformowalni i nie do zniesienia. Tyle, że bez nich było nudno, smutno i pusto. Poprawiłam moje długie włosy i objęłam obu i przyciągnęłam do siebie. Byłam szczęśliwa.

*

Dwa tygodnie później zostałam brutalnie wyciągnięta z własnego domu przez Jacqueline Seifriedsberger i Chiarę Hölzl. Trochę zdziwiłam się ich odwiedzinami, ale i ucieszyłam. Dawno nie rozmawiałam z żadną z zawodniczek, z którymi kiedyś spędzałam dużo czasu na zgrupowaniach i zawodach. Zabrały mnie na jakąś imprezę. W końcu, pierwszy raz od dawna mogłam się rozerwać, przestać myśleć o całym świecie, mogłam po prostu się zabawić.
Jako, że sezon letni się skończył, dziewczyny mogły pozwolić sobie na chwilę zapomnienia. Ja nie za bardzo lubiłam pić, ale stwierdziłam, że od czasu do czasu mogę zaszaleć. W moich zamiarach nie było nawalenie się, ale lekkie poprawienie humoru. Rozmawiało nam się świetnie, kompletnie zapomniałam jak towarzystwo dziewczyn było świetne. Może nie były tak cudowne jak moi bracia i Kraft, ale naprawdę zapominałam o wszystkim będąc z nimi.
- Nie znałam cię od tej strony – zaśmiałam się, widząc jak szybko blondynka wypiła drinka. – Chiaro, dopiero co skończyłaś osiemnastkę, a już tak niegrzecznie się bawisz? – pogroziłam jej palcem, ale dziewczyna tylko wywróciła oczami i ruszyła na parkiet.
Niedługo potem Jaci także postanowiła potańczyć, a ja musiałam dopić do końca.
- Michael wie co robisz? – usłyszałam za sobą męski głos, a kiedy tylko się odwróciłam zobaczyłam Krafta, a tuż obok niego stał Thomas Diethart trzymający dłoń swojej dziewczyny, jednak oboje byli zajęci sobą, nawet mnie nie zauważyli. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na Stefana z uniesionymi brwiami.
- Mam dwadzieścia lat, czyż nie? – wzięłam kolejnego łyka, na szczęście już ostatniego. – Jaci i Chiara mnie wyciągnęły – wskazałam dłonią na parkiet, gdzie obie tańczyły z jakimiś obcymi mężczyznami.
- Zatańczysz? – uśmiechnął się do mnie zniewalająco, a ja kiwnęłam głową i złapałam jego dłoń, którą wyciągnął w moją stronę.
W towarzystwie bruneta bawiłam się świetnie, o wiele lepiej niż z Chiarą i Jacqueline. Tańczyliśmy praktycznie cały czas. Musiałam przyznać, że był świetnym tancerzem, może nie tak dobrym jak skoczkiem, ale i tak mi imponował. Przetańczyliśmy prawie całą noc. Kiedy już wyszliśmy z klubu z bolącymi nogami, ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- Bawiłam się świetnie, dziękuję – powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ja również. Cieszę się, że tam byłaś, bo z Thomasem i Anną… – wzruszył ramionami. – Czułem się głupio, ale tak nalegali żebym z nimi poszedł. Z chęcią bym to powtórzył – uśmiechnął się, a ja zbliżyłam do jego ciepłego ciała. – Zimno ci?
- Trochę – przygryzłam wargę, a brunet objął mnie i szliśmy dalej. Czułam się doskonale w jego towarzystwie, w pobliżu niego byłam bezpieczna. – Dlaczego nie zabrałeś ze sobą Michiego?
- Umówił się z Claudią. Nie chciałem im przeszkadzać, chociaż odkąd nie jestem z Marisą, ciągle to robię – westchnął. – Czemu muszę mieć takiego pecha?
- Marisa nie była ciebie warta. Mam nadzieję, że wiesz o tym. Byłeś jej oddany, wierny, a ona… Puszczała się za twoimi plecami – powiedziałam, ale po chwili ugryzłam się w język. – Przepraszam, chyba nie powinnam…
- W porządku, Claro – uniósł kąciki ust. – Przeszło mi, całkowicie.
Rozmawialiśmy jeszcze przez resztę drogi, ale już na bardziej codzienne tematy. Kiedy tylko znaleźliśmy się pod moim domem, zauważyłam, że mimo że było dobrze po drugiej w nocy, światło w pokoju Alexa się paliło. Ustałam przed drzwiami i spojrzałam na stojącego naprzeciwko Stefana, który trzymał dłonie w kieszeniach swoich czarnych spodni i spoglądał na czubki swoich butów. Uśmiechnęłam się do siebie i chwilę przyglądałam brunetowi, czekając, aż podniesie wzrok. Minęło sporo czasu, ale w końcu spojrzał na mnie, dłonie wyciągnął z kieszeni i uśmiechnął się delikatnie. Zbliżyłam się do niego i przytuliłam. Ciepło bijące z jego ciała, rozgrzewało moją zmarzniętą skórę. W uścisku trwaliśmy chyba trochę zbyt długo, ale nie wydawało mi się, żeby mu to przeszkadzało. Tym bardziej mi. W końcu się pożegnaliśmy, a ja weszłam do środka. Kiedy po cichu szłam schodami na górę, do mojego pokoju, natknęłam się na swojego bliźniaka, jednak przez panujący mrok, nie widziałam jego twarzy. To chyba nawet dobrze. Kiedy weszłam do swojej sypialni, on wszedł za mną. Spojrzałam na niego wyczekująco, a ten jedynie poruszył brwiami i rzucił się na moje łóżko. Miałam ochotę wywalić go, byłam zmęczona i jedyne o czym marzyłam to sen. Ten irytujący blondas nie był uwzględniony w planach.
- Jak tam randka? – zapytał, a ja zrobiłam wielkie oczy. Jaka randka? Pewnie zobaczył mnie z Kraftem przed domem i stwierdził, że się z kimś umówiłam. – Zawsze wiedziałem, że kiedyś skończysz ze Stefanem, ale nie wiedziałem, że tak szybko – poruszył brwiami, a potem oberwał ode mnie poduszką. Złapał się za głowę i zaczął rozmasowywać bolące miejsce.
- Upadłeś na głowę? To nie była randka. Przypadkowo się spotkaliśmy w klubie – powiedziałam, ale chyba nie przekonałam go tymi słowami. – Jeśli by coś było między nami, ale nie jest, byłbyś pierwszą osobą, której bym powiedziała. Teraz bardzo ładnie cię proszę, wyjdź. Chcę spać, jestem wykończona.
- Czym? – zapytał, ignorując moją prośbę, nadal leżał w moim łóżku. – Albo lepiej nie odpowiadaj. Doskonale wiem co się dzieje w klubowych toaletach – zarechotał, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
Nie krzycz, jest środek nocy, powtarzałam sobie w myślach.
- Alex, do cholery, przestań. Nic mnie nie łączy ze Stefanem. Jesteśmy przyjaciółmi i to chyba normalne, że czasami gdzieś razem wychodzimy – powiedziałam dobitnie. – I nie. Nie jestem tym zmęczona. Jakbyś mnie czasami słuchał, wiedziałbyś…
- Tak, tak – wywrócił oczami. – Widzę, że nawet normalnie nie można z tobą pogadać. Wychodzę – wstał i wyszedł, nawet nie życząc dobrej nocy. Typowy Alex.
Przebrałam się w piżamę, którą w moim wypadku była za duża koszulka z logiem austriackich skoków. Kiedy tylko położyłam się pod kołdrą, myślami wróciłam do imprezy, którą spędziłam w towarzystwie dziewczyn i Stefana. Później pomyślałam o słowach mojego brata. Przecież nic nie było między mną a Kraftem, jedynie przyjaźń, chęć pomocy sobie nawzajem… Tyle. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.

_______________
Oto i przybywam do Was z drugim rozdziałem, który jest... dziwny, a nawet bardzo. Ale nie będę narzekała, bo wiem jak to się kończy :D
Ściskam :*

10 komentarzy:

  1. Hej :*
    Nawet nie próbuj narzekać! :D Rozdział genialny <3 Niby to dopiero drugi rozdział a ja juz nie moge przestać zachwycać sie Clarą i Stefanem :* Idealna para z nich przeciez <3
    Weny życzę :*
    Buziaki :**
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka! :)
    Normalnie szok, bo jestem niemalże na czas! :D Duma mnie rozpiera. :p
    Dobrze, że nic więcej nie napisałaś o powyższym cudzie, bo byś ode mnie oberwała. ;* xd
    No, cóż...
    Starszy Stefan na coś się przydał. ;) Clara w końcu zrozumiała to, co działo się dookoła niej. :)
    Jestem zauroczona jej kontaktami z bliźniakiem. On zna ją chyba lepiej niż własną kieszeń! :) Też chciałabym mieć takie stosunki z siostrą. :p
    Rozwaliłaś mnie tą gumką. ^^ Jakbym widziała reakcję moich kolegów. :p Chłopcy chyba nigdy nie dorastają. xD
    Ale to, co działo się w klubie... Cudownie, że natknęła się na Stefana. Skoro ostatnio spędzali więcej czasu razem, sami powinni wpaść na pomysł, żeby gdzieś wyjść, a nie zdawać się na ślepy los. :)
    Ten przytulas na końcu... Słodko! *.*
    Clara złości się na Alexa, ale wiadomo, że on chce jej szczęścia. :))
    Wydaje mi się, że nasza bohaterka i Krafcio są bardzo,bardzo blisko... :))
    Czekam na kolejny!
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem! :)
    Kochana, chociaż raz nie narzekasz (celowo?), czyli są postępy :D Ale tak na serio, kolejny świetny rozdział. Jak ty to robisz, co? :)
    Clara i Stefan po prostu miód, cud i maliny. Uwielbiam ich!
    Strasznie realistycznie piszesz, aż ciężko sobie pewnych momentów nie wyobrażać :D Gumka... Oj, stwierdzam, że chłopacy nigdy nie dorastają, wieczne dzieci, naprawdę ;)
    No no, intrygujesz mnie coraz bardziej, wiesz? To dopiero drugi rozdział, ale jest cudnie! Pod każdym względem ^^
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ;)
    Cieszę się że nie narzekasz na rozdział ;) no i dobrze (nawet bardzo) bo nie masz na co :D
    Jest przewspaniały! Genialny! <3
    Mogłabym go czytać i czytać na okrągło :)
    (nie, nie znudzi mi się ;))
    Clara i Stefan, no nic dodać nic ująć :) tak wspaniale się o nich czyta! :D Michi, to taka wspaniała bratnia dusza ;)
    Alex... No nie no ;)
    Dobra... :) ja czekam na kolejny, bo to wszystko jest perfekcją w każdym słowie :)
    Pozdrawiam!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem :)
    Hahahaha.. "pękła gumka" hahahaha.. nie masz pojęcia, jak uśmiałam się na tym fragmencie! Przecież ja, taki mały zboczuszek, zawsze muszę na coś takiego trafić :D Najlepszy tekst, jak do tej pory! xD
    Ogólnie to ten rozdział czytałam jakieś trzy godziny.. co się za niego zabrałam to ktoś musiał mi przerwać. No normalnie, najdłużej czytany rozdział przeze mnie. Ale najważniejsze, że dobrnęłam do końca. Clara to naprawdę super dziewczyna i idealnie pasuje do Stefana. Weź to pod uwagę :P
    Okej, kończę.. tak przy okazji to zapraszam do siebie na nowy rozdział :D
    Pozdrawiam, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć!
    Rozdział dziwny??? Nie rozumiem, skąd coś takiego przyszło Ci do głowy i niby dlaczego miałby być dziwny? Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mógłby byc dziwny, gdyby np. pojawiły się nagle jakieś krasnoludki, czy coś..... ;-)
    A tak w ogóle to cieszę się, że nasza bohaterka wyszła z dołka, że tak powiem. Trochę nie podoba mi się jej stwierdzenie, że ze Stefanem łączy ją tylko przyajźń, chęć pomocy, bo wydaje mi się, że Stefan nie powiedziałby tego samego. Chyba chciałby, zeby łączyło ich coś więcej, chociaż nie wiem, czy przyznałby się do tego otwarcie.
    Zobaczymy, jak to sie wszystko rozwinie :-)
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam! Nie rozumiem, czemu uważasz, że rozdział jest dziwny, serio XD Jeszcze nie zdążyłam przeczytać pierwszego, a ty już dodałaś drugi! Dlatego dopiero dzisiaj przeczytałam obydwa i oto jestem z komentarzem.
    Ciesze się, że Clara w końcu zrozumiała sytuację w jakiej postawiła całą rodzinę. Wszyscy z całych sił starali sie jej pomóc, a ona była na to ślepa. Dobrze, że najstarszy brat uświadomił jej błędy. Teraz wszystko zdaje się układać super. Zazdroszczę jej, że ma tyle rodzeństwa. W dodatku braci. no i brata bliźniaka! Super. Też bym tak chciała. Ale tylko starsze rodzeństwo. Ale ja niestety na zawsze pozostanę jedynaczką XD
    Fantastycznie, że Clara dała się wyciągnąć na imprezę. Powinna zrobić to już dawno. Zrelaksować się i odreagować. No ale każdy radzi sobie z takimi sprawami inaczej. Podoba mi się, że coś zaczyna się dziać między Clarą a Stefanem. Mam nadzieję, że nie zabraknie momentów tej dwójki. No i że Stefan jej nie zrani.
    Pozdrawiam i czekam na następny!

    http://all-except-you-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem :)
    Dopiero teraz, ale mam ogrom zajęć przez co okropnie mało czasu dla siebie.
    Mega! Mega! Mega! Jakie to rodzeństwo jest kochane *-* Mogą na sobie polegać. I to jest najpiękniejsze. Fajnie również, że Clara poszła na ta imprezę :)
    Czekam na kolejny
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejoo!
    Przepraszamy, że dopiero teraz, no ale wiesz, brak czasu:(
    Rozdział genialny!
    Dobrze, że Clara zdecydowała się pójść!
    Weny i następny prosimy!
    Tynka&Paula

    OdpowiedzUsuń
  10. Kraftowi podoba się Clara i czuć to na kilometr! Te znaczące spojrzenia Michiego i docinki Alexa tylko to potwierdzają. Skoro widzą to faceci, którzy z reguły są ślepi na takie rzeczy, to sprawa jest poważna. Trzymam za nich kciuki, bo pasują do siebie idealnie. Wspólne zainteresowania, poczucie humoru, a w dodatku Stefan świetnie tańczy, jest opiekuńczy i w ogóle najukochańszy na świecie. I to jego zmieszanie przy pożegnaniu... Ja bym się nawet nie zastanawiała!
    Chciałabym połączyć jakoś ich imiona, ale nic ładnego nie przychodzi mi do głowy. A #TeamKraftboeck brzmi trochę tak, jakbym shippowała Stefana z Michim XD Nie jestem jakoś nienawistnie nastawiona do gejów, ale lubię sobie czasem pomyśleć, że jak kiedyś spotkam któregoś ze skoczków, to nie zostanę od razu przekreślona ze względu na płeć. Dlatego powstrzymam się przed tworzeniem hashtagów XD
    Ściskam mocno! <3

    OdpowiedzUsuń