Dni mijały nam zbyt szybko. Czas,
który spędzałam ze Stefanem wydawał się taki krótki. Niestety, ten czas musiał
się skończyć. A kiedy kończy się sielanka, zaczyna się sezon. Chciałam też
jechać, ale stwierdziłam, że na początku, kiedy to dość często będą wracać, nie
było sensu. Od samego rana byłam zdenerwowana. Alex i Michael zauważyli, że
lepiej nie zaczepiać mnie, bo może się to źle skończyć.
- Jadę do Stefana – rzuciłam do
rodziców i braci, którzy siedzieli w salonie i oglądali jakiś kretyński film. Nie
mogłam siedzieć z nimi, bo moje myśl wciąż krążyły dookoła pana Krafta. – Chyba
nie wrócę na noc.
Wszyscy spojrzeli na mnie.
Michael i Alex wywrócili oczami i powrócili do oglądania, mama uśmiechnęła się
do mnie pogodnie, a tata zmarszczył czoło, ale po chwili również jego kąciki
ust uniosły się. Cieszyło mnie to, że nikt nie miał nic przeciwko mojemu
związkowi ze Stefanem. Czasami tylko boi bracia coś marudzili, ale nie było z
nimi jakoś źle. Może i Michaelowi zabierałam przyjaciela dość często, ale on za
to odzyskał Claudię! Alex męczył mnie, że nie spędzamy praktycznie razem czasu,
ale przecież wcześniej ja byłam w takiej sytuacji. Ciągle latał wszędzie z Ann,
a mnie miał gdzieś.
Pod domem państwa Kraft zjawiłam
się dość szybko. Nie byłam pewna czym to było spowodowane, ale nie zdziwiłabym
się, jakbym dostała mandat za przekroczenie prędkości. Zdarzyło mi się to już
raz, ale nikt o tym nie wiedział. Nikt, oprócz Alexa, który przez pół roku mi
to wypominał. Kiedy zadzwoniłam do drzwi otworzyła mi uśmiechnięta mama
Stefana, która najwidoczniej gdzieś wychodziła, bo miała na sobie kurtkę.
Dopiero po jakimś czasie zauważyłam pana Krafta w samochodzie. Czyli gdzieś
jechali. Od razu wpuściła mnie do środka i ruszyłam w stronę pokoju mojego
chłopaka. Zapukałam.
- Daj już mi spokój, mamo –
jęknął, a ja się zaśmiałam. Nacisnęłam klamkę i ustałam w progu. – Przecież
mówi… O, Clara? – od razu się uśmiechnął i podszedł do mnie. Pocałował mnie na
przywitanie i pociągnął w stronę swojej prawie spakowanej torby.
- Chcesz, żebym ci pomogła?
- Posiedź sobie, zaraz skończę –
powiedział i wrócił do wykonywanej czynności. – Myślałem właśnie o tobie.
- Co takiego myślałeś, jeśli
można wiedzieć?
- Jaką to mam piękną i seksowną
dziewczynę – pogładził mnie po włosach.
- Czy to ironia? Przecież jestem
koścista – zaśmiałam się. – I płaska.
- Proszę cię – wywrócił oczami i
jedną dłoń położył na mojej piersi, drugą zaś na pośladku. – A to co to jest,
co? I to?
- Zabieraj łapy – zaśmiałam się.
– Pakuj się lepiej.
- Zostaniesz na noc? – oczy mu
się zaświeciły, pokręciłam głową, znów chichocząc.
- Jeśli tylko mnie przygarniesz –
powiedziałam, na co mnie pocałował w policzek. – Gdzie się wybierają twoi
rodzice?
- Do Wiednia – zmarszczył brwi. –
Podobno mam tam jakąś ciotkę. Chcieli mnie wziąć ze sobą, no ale…
- Jutro wyjeżdżasz – westchnęłam.
- Chodź tu – odwrócił się do mnie
i rozłożył szeroko ramiona. – Zdążę dokończyć – bez słowa wtuliłam się w niego.
– Wiesz… Może to zabrzmi strasznie głupio, ale chyba od zawsze coś do ciebie
czułem. Tyle, że nie myślałem o tym. Miałem przecież Marisę, a ty chodziłaś z…
jak mu tam…
- Danielem – wywróciłam oczami.
- No właśnie. Oczywiście, czułem
się dziwnie, kiedy was razem widziałem, ale nie dopuszczałem do siebie myśli,
że mógłbym być zazdrosny. Dlaczego miałbym? Byłem przecież szczęśliwy z Marisą,
a przynajmniej tak mi się wydawało. Potem rozstałaś się z Danielem, a ja
poczułem ulgę. Wmawiałem sobie, że to dlatego, że tobie będzie lżej, ale teraz
wiem, że… Nie chciałem, żebyś spotykała się z kimkolwiek – pokręcił głową i się
zaśmiał. – Pod koniec mojego związku z Marisą, ciągle się kłóciliśmy. Naprawdę
miałem już jej dość, chociaż kiedy nakryłem ją, jak mnie zdradzała, nie powiem
bolało. Szybko mi przeszło. Może to za sprawą Michiego? Może twoją? Nie mam
pojęcia, ale szybko pojąłem, że to w tobie byłem zakochany. Nie wiedziałem co
robić. Bałem się, że mnie odrzucisz, a z tym mogłem sobie już nie poradzić.
Postanowiłem więc, że zadowolę się przyjaźnią, ale nie… Z dnia na dzień kocham
cię coraz bardziej, chociaż nie sądzę, że można dla kogoś stracić głowę aż tak.
- Stefan… - wtuliłam się w jego
klatkę piersiową. Brunet pogładził moje włosy. – Kocham cię – szepnęłam patrząc
w jego oczy. – Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo.
- Chyba jednak wyobrażam sobie –
pocałował mnie zachłannie.
Chwilę później leżałam na jasnych
panelach w pokoju chłopaka, a on całował mnie w usta i szyję. Zdjęłam ze
Stefana biało-czerwoną koszulkę z logiem Bayernu Monachium i rzuciłam ją za
siebie. Tak lepiej. Brunet zaczął rozpinać guziki w mojej turkusowej koszuli.
Po każdym odpiętym, całował mnie coraz niżej. Kiedy tylko pozbył się tkaniny,
wstał i pociągnął mnie w stronę łóżka. Znów był nade mną, dotykając i całując
każdy milimetr mojego rozgrzanego już ciała. Kiedy znów powrócił do moich ust,
złapał za zamek od moich spodni. Chwilę później leżałam jedynie w bieliźnie. Znów
błądził po całym moim ciele, powodując rosnące pożądanie i przyjemne dreszcze.
Kraft na chwilę przestał i spojrzał prosto w moje oczy.
- Kocham cię i to się nigdy nie
zmieni – szepnął, a ja podniosłam się na łokciach i pocałowałam go namiętnie.
Po chwili to ja byłam na górze,
siedząc na nim, czułam jego rosnące podniecenie. Rozpięłam jego spodnie, a
skoczek pomógł mi w pozbyciu się ich. Jego dłonie zacisnęły się na moich
pośladkach, a ja jęknęłam zadowolona. Nawet nie zauważyłam, kiedy znów leżałam
pod nim całkowicie naga. Przyciągnęłam go do siebie, kiedy nasze ciała się
połączyły.
*
Właśnie takich momentów nie znosiłam.
Nie znosiłam, kiedy musiałam się żegnać. W każdym razie teraz tego nie
znosiłam, bo w przeszłości jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało i wciąż nie
rozumiałam wszystkich, którzy mi powtarzali, że będą tęsknili. Teraz wiedziałam
o co im chodziło. Nie chciałam wypuszczać Krafta. Chciałam żeby ze mną został,
chciałam go mieć każdego dnia i każdej nocy, aż do końca naszych żyć. Jednak to
było nie możliwe. Miał zawody, na których musiał dać z siebie wszystko. Jak
zawsze, zresztą.
Jechaliśmy właśnie moim
samochodem na lotnisko, gdzie mieliśmy spotkać innych skoczków. Brunet prowadził mój
samochód, a ja jedynie od czasu do czasu dotykałam jego ramienia lub
przeczesywałam jego włosy. Widziałam ile silnej woli potrzebował, żeby nie zatrzymać
się i rzucić na mnie. Kiedy tylko pojawiliśmy się na lotnisku, ujrzałam
Michaela i uśmiechnęłam się do niego. Ten wywrócił oczami. Nie byłam pewna czy
na mój widok, czy widok mnie ze Stefanem.
- Będę tęskniła – powiedziałam w
stronę mojego chłopaka, kiedy staliśmy niedaleko reszty austriackiej kadry.
Stefan przyciągnął mnie za biodra i wpił w moje usta.
- Ja za tobą też – powiedział między
pocałunkami. Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie z ust Michiego. Zachichotałam.
- Kocham cię – pocałowałam Stefana,
który z uśmiechem mnie przytulił.
- Ja ciebie też, kochanie –
cmoknął mnie w czoło.
- Darujcie sobie chociaż tu –
Michael jęknął. – Jak macie na siebie taką ochotę, to idźcie do toalety czy
coś, a nie na oczach ludzi.
Kidy tylko chłopacy odeszli,
wróciłam do samochodu. Od razu poczułam się… źle. Wiedziałam, że przecież w
domu był Alex, ale to nie było to samo. Oczywiście, dobrze, bo mogłam mieć więcej
czasu dla niego, skoro ostatnio oddaliliśmy się od siebie. Może znów mogłoby być
jak kiedyś?
*
Kiedy leżałam na łóżku, zadzwonił
mój telefon. Nie mógł być to ani Stefan ani Michi, bo przecież właśnie byli w
samolocie. Z tego powodu nie chciało mi się nawet sprawdzać, kto się dobijał. Jednak namolne dzwonienie nie
ustawało, więc odebrałam.
- Halo?
- Hej siostra! – usłyszałam znajomy wesoły głos.
- O, hej Bastian. Nie
spodziewałam się, co u ciebie? – zaśmiałam się.
Bastian był moim kuzynem i kiedyś
zawsze jeździłam do niego na wakacje. Spędzaliśmy dużo czasu razem, ale od
ostatniego spotkania minęły trzy lata.
- Za jakieś pięć minut będę pod waszym domem. Mam nadzieję, że jesteś.
Jak powiedział tak też zrobił, bo
kiedy otworzyłam drzwi po kilku minutach, zauważyłam rozpromienionego wysokiego
szatyna. Od razu zaprosiłam go do środka i przytuliłam. Tak dawno nie widziałam
mojego wkurzającego, a zarazem kochanego kuzyna.
Siedzieliśmy pół dnia
rozmawiając i wspominając stare czasy. Wciąż się śmiałam, chociaż na chwilę
odciągnęłam myśli od tęsknienia za Stefanem.
- Ktoś tu ma chłopaka – wyszczerzył
się i poruszył brwiami, a ja spojrzałam na niego pytająco.
- Skąd wiesz?
- Jak ktoś jest znany i spotyka
się z kimś też znanym, to cały kraj o tym mówi – zaśmiał się.
Kiedy po obiedzie ugotowanym
przez mamę, siedzieliśmy w salonie wraz z moimi rodzicami, postanowiliśmy wybrać
się do klubu. Trzeba było jakoś nadrobić czas, kiedy się nie widzieliśmy, a
poza tym Bastian stwierdził, że dobrze mi to zrobi. Nie pozostało mi nic, jak
się zgodzić.
Przebrałam się w jakąś sukienkę i
wraz z Bastianem poszłam do klubu. Przez całą drogę śmialiśmy się, tak jak
kiedyś.
Kiedy siedzieliśmy przy barze i
piliśmy trzeciego z rzędu drinka., poczułam, że alkohol uderzył mi do głowy.
- Pani już podziękujemy. Wracamy –
powiedział szatyn, gdy chciałam zamówić kolejną porcję napoju alkoholowego.
Nie piłam często, dlatego te trzy
drinki dosłownie ścięły mnie z nóg. Próbowałam wstać z krzesła, ale omal co się
nie przewróciłam, w ostatniej chwili złapał mnie mój kuzyn.
- Oj, słabą mamy główkę – powiedział, kręcąc głową, gdy wychodziliśmy z klubu.
Bastian prowadził mnie pod ramię,
abym zdołała wrócić do mieszkania bez żadnych upadków, chociaż było ciężko, bo
nogi odmawiały posłuszeństwa. Nagle wokół nas pojawiło się dużo ludzi i
zapanowało zamieszanie, którego mój mózg w tym stanie, nie dał rady ogarnąć. Po
około półgodzinnej drodze, dotarliśmy do mojego rodzinnego domu. Całe
szczęście, rodzice już spali, więc nie mogli zobaczyć mnie w takim stanie. Szatyn
odprowadził mnie do mojego pokoju, gdzie położyłam się do łóżka. Przebrałam się
w koszulkę Krafta, którą ostatnio u mnie zostawił i wróciłam do łóżka. Przez helikopter w głowie początkowo nie
mogłam zasnąć, jednak po pewnym czasie udało mi się.
Rano obudził mnie dźwięk
telefonu, który ranił moje uszy. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, ale kiedy na
wyświetlaczu zauważyłam imię ukochanego, od razu się uśmiechnęłam i odebrałam.
- Hej kochanie – przywitałam się, uśmiechając się do siebie.
- Tylko nie zaczynaj się
tłumaczyć. Wszystko już widziałem. Wiesz co? Nie ma mnie jeden dzień, a ty
robisz takie rzeczy? Zawiodłem się na tobie – wręcz krzyczał do słuchawki.
Zaniemówiłam, nie miałam pojęcia
o czym mówił.
- Stefan, o co chodzi? –
zapytałam.
- To ty mi powiedz o co chodzi?
Nie wystarczam ci?
_______________
_______________
Witam bardzo serdecznie!
Dzisiaj oddaję w wasze ręce rozdział VII ;)
Ściskam :*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńPierwsza scena po prostu genialna.. ależ miłość bije od Clary i Stefana! A jego wypowiedź o przeszłości po prostu cudo.. dlaczego taka idealna miłość może być tylko w opowiadaniach? Na to pytanie chyba prędko (o ile w ogóle) nie znajdę odpowiedzi..
Pożegnania się trudne, ale najważniejsze to właśnie zając się czymś i nie myśleć o tym tak non stop.
Chociaż jak przeczytałam o Bastianie to wiedziałam, że tak to się zakończy. Stefan pewnie zobaczył jakieś zdjęcia czy coś w tym rodzaju i biedny nie ma pojęcia, że to kuzyn. Może chociaż Michi mu to wyjaśni.. bo kurczę.. trochę kiepsko.
O kacu nic się nie wypowiadam, bo właśnie leczę swojego. Tylko to chyba ten moralny bardziej daje mi się we znaki :D
Pozdrawiam, buziaki ;*
Jestem! :**
OdpowiedzUsuńJeju jak ja kocham tych naszych zakochanców. No pierwsza część rozdziału jest mega *-* wspomnienie Stefana pierwsza klasa 👌 no, ale cóż prawda to prawda. Jednak końcówka to hmm.... Czego mamy się spodziewać? Mam nadzieję że dowiemy się o co chodzi i wszystko sobie wyjaśnią :( aż szkoda się zrobiło. Chociaż podejrzewam że Stefan zobaczył jakieś zdjęcia i pomyślał że u boku Clary nie jest kuzyn a jakiś jej "kolega". Kto wie, może pojawi się anioł Michi i wszystko wyjaśni :D o ile chodzi właśnie o to.
Czekam kochana na więcej
Buziaki :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMelduję się!
UsuńNo, kochana, co ja mogę powiedzieć. Chyba to samo, co przy wszystkich poprzednich rozdziałach. Jest cudownie, genialnie, świetnie, a zresztą... sama pewnie doskonale zdajesz sobie z tego sprawę :D
O jejciu, ty wiesz, jakie to było cholernie urocze ze strony Stefana? Jego wypowiedź po prostu mistrzowska. Nie da się nie zauważyć miłości jego i Clary, trzeba by być chyba ślepym, żeby jej nie widzieć.
Hmm... nie podoba mi się za to ta niezbyt miła końcówka. Boję się, że może mieć ona jakieś przykre konsekwencje... Oby Michi zabawił się w dobrego duszka i wszystko mu na spokojnie wyjaśnił :)
Czekam na kolejne!
Buziaki :**
Wrócimy tutaj. Buziaki
OdpowiedzUsuńTynka&Paula
Wracamy. Dwa dni po. We're so sorry. Komentarz będzie nijaki bo nie umiemy pisać ładnych komentarzy, ale je piszemy bo wiemi że wtedy jest Ci bardzo miło.
Usuń#PaulinaJestWróżbitąMaciejem. Wiedziałam, że Stefan pomyśli że ten kuzyn z Clarą. Demoralizacja w tym rozdziale. Ale T&P są zboczone więc jesteśmy szczęśliwe. Generalnie rozdział cudowny nie ma się do czego przyczepić.
Pozdrawiamy,
Tynka&Paula
Cześć!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział i to, że Stefan tworzy piękna parę z Clarą.
Sądząc po końcówce, nadciągają kłopoty. mam nadzieję, że Stefan pozwoli dziewczynie wytłumaczyć wszystko, ale pozwól, że zacytuję: "Jak ktoś jest znany i spotyka się z kimś też znanym, to cały kraj o tym mówi" co się równa z brakiem prywatności i z tym, że znajdzie się też ktoś, komu będzie przeszkadzało szczęście innych osób...
Czekam na ciąg dalszy!
Pozdrawiam!
Hejka :*
OdpowiedzUsuńOszaleli z tej miłości nam No :D Wszystko pięknie i słodko na początku,potem trochę smutno No bo jednak pożegnania nie są najprzyjemniejsze :(
Jestem pewna,że w tym klubie musiał zrobić zdjęcie Clarze i Bastianowi...Wrzucił to do sieci,a Kraft to zobaczył. Pomyślał,że facet z którym była Clara to jej kochanek (?).
Czekam na kolejny ^^
Buziaki :*
Gabi
Jestem :)
OdpowiedzUsuńJednak znowu późno... :'( przepraszam! Strasznie, okropnie przepraszam...
Ale jestem :)
Rozdział rewelacyjny! Okropnie mi się podoba, naprawdę :) jest wspaniały... Ale... Końcówka :(
Początek taki słodki! :) Stefan... I Clara... Och, tylko siedzieć i czytać ;)
Ach... Stefan musiał niestety wyjechać :( smutno się zrobiło...
Ale chwila moment... Przecież Clara nigdy nie mogłaby zdradzić Krafta :(
Pewnie to wszystko ma związek z jej kuzynem...
Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy... No i oby wszystko wróciło do normy :)
Pozdrawiam
Buziaki ;*
Wiedziałam! Wiedziałam, że wypad do klubu skończy się w ten sposób... :(
OdpowiedzUsuńRozdział mega cudowny! ^^
Stefan jest tak bardzo zauroczony naszą Clarą. Ona jest tak samo zauroczona nim. Ich miłość kwitnie. I co jest najważniejsze? Że mają zielone światło do rodziców, przyjaciół, rodzeństwa itd. To jest bardzo ważne, bo jak mogliby żyć z bliskimi, którzy nie tolerują ich drugiej połówki? :)
Bastian... No tak, kuzyn, kuzynem, ale tabloidy nie wnikają w więzy krwi. Ważna jest tania sensacja. Nawet jeśli jest bez pokrycia. :/ To takie przykre.
Rozumiem Stefana. Poczuł się zdradzony, dotknięty, niewystarczająco dobry... Jednak powinien wysłuchać Clarę. W ogóle powinien wyjaśnić jej swoje oburzenie. :( Ale wiadomo - człowiek zły nie myśli racjonalnie. :/ Podobnie jak człowiek pod wpływem alkoholu... - Clara. :(
Czekam na kolejny! Mam nadzieję, że sobie to wszystko wyjaśnią. ;)
Buziaki! ;*