Siedziałam na łóżku hotelowym
naprzeciwko Stefana, kiedy nagle objął mnie i popchnął na pościel. Wylądowałam pod nim i
nijak mogłam wyswobodzić się z jego żelaznego uścisku. Chociaż z drugiej strony, nie chciałam tego robić. Zaśmiałam się i
cmoknęłam go w usta.
- Teraz już mi nie uciekniesz – szepnął
i zaczął całować moje usta. – Smakujesz tak doskonale – powiedział, a chwilę
później rozległo się pukanie do drzwi. Stefan zaklął pod nosem.
- Clara, no. Wiem, że tam
jesteście – usłyszałam głos mojego brata.
Westchnęłam ciężko i podeszłam do
drzwi. Michael ze swoim jak zwykle świetnym wyczuciem czasu. I tak byłam z niego dumna,
bo zapukał. Coś nieprawdopodobnego.
- Co? – zapytałam, otwierając
drzwi i patrząc wyczekująco na blondyna.
- Czyżbym w czymś przeszkodził? –
zaśmiał się, ruszając brwiami. – Jaka szkoda
- Co chcesz? Gdzie zgubiłeś
Claudię? – zapytałam niecierpliwie. Z wielką ochotą zamknęłabym przed nim te drzwi, ale wiedziałam, że nie dałby za wygraną i sterczał po drugiej stronie progu, aż w końcu zlitowałabym się nad nim.
- Ja właśnie po to – powiedział, uśmiechając
się. – Wpuść mnie, ja to Krafta.
Otworzyłam szerzej drzwi i
wpuściłam go do środka. Spojrzałam od razu na Stefana, który leżał na łóżku z
dłońmi pod głową. Kiedy zauważył przyjaciela, spojrzał pytająco. Zamknęłam
drzwi i wyczekująco spoglądałam a to na brata, a to na chłopaka. Zachichotałam
widząc jak blondyn tłumaczy, że potrzebuje wolnego pokoju na noc. Stefan od razu się zgodził,
zresztą nie miałam zamiaru go wypuszczać do rana. Kiedy tylko Michael wyszedł,
pokręcił głową i zaśmiałam się.
- Chodź do mnie – brunet uśmiechnął
się do mnie, a chwilę później byliśmy w tej samej pozycji, co przed paroma
minutami. Jego usta znów napierały na moje.
- Tęskniłam za tym – uśmiechnęłam
się szeroko. – Powiesz mi wreszcie o czym wtedy rozmawialiśmy? No wiesz… Kiedy to
się stało
- Claro – westchnął i odsunął się
ode mnie na tyle, by spojrzeć w moje oczy. – Obiecuję ci, że wszystko ci powiem, ale
błagam… nie teraz – zaśmiałam się słysząc ostatnie słowa.
- A dlaczego nie teraz? – przygryzłam
wargę, a dłonią przejechałam w dół torsu bruneta.
- Testujesz moją samokontrolę –
złączył nasze czoła. – Jesteś niemożliwa
- Tak jak i ty – zachichotałam.
Uśmiechnął się i złożył pocałunek
na mojej szyi, a potem kolejne. Dłońmi badał każdy milimetr
mojego ciała. Już chwilę później czułam jego rosnące pożądanie. Kiedy poczułam
jego wargi na moich, rozpięłam jego bluzę i zdjęłam ją z niego, rzuciłam ją w
kąt, to samo stało się z koszulką. Złapałam za jego ramiona oddając się
pieszczotom. Jego silne dłonie głaskały skórę pod bluzką, a po chwili zdjął ze mnie
zbędne ubranie. Swoje usta przeniósł na mój dekolt, a później brzuch. Nie przerywając
pocałunków, złapał za guzik moich spodni. Dłuższą chwilę się z nim siłował.
- Szlag by to – usłyszałam szepnięcie,
a później poczułam szarpnięcie. Guzik odpuścił, a Stefan wydał z siebie dźwięk
zadowolenia.
Ściągnął ze mnie spodnie, a potem
rzucił je gdzieś za siebie. Potem ściągnął swoje i położył się obok mnie.
Poczułam jak brunet łapie za moje uda, a chwilę później siedziałam na nim.
Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go zachłannie. Całowaliśmy się jakby miał
to być nas ostatni raz. Nie zauważyła nawet, kiedy znalazłam się pod nim, całkowicie
naga. Z sekundy na sekundę czułam coraz większe podniecenie, a kiedy tylko
poczułam go w sobie, jęknęłam. Był agresywny, ale tak bardzo mi się podobało,
chyba nawet bardziej, niż gdy był delikatny. Po moim ciele rozlało się ciepło,
a Stefan ukrył swoją twarz w moim ramieniu. Minęło sporo czasu nim nasze
oddechy wróciły do normy.
- Kocham cię – szepnął odgarniając
moje mokre włosy z twarzy.
- Ja ciebie też, Stefciu –
pocałowałam go i przetarłam dłonią jego spocone czoło.
*
- Wróciłaś! – Alex od progu
krzyczał i szczerzył się do mnie. – Ależ się za tobą stęskniłem, mała.
- Lepiej mów od razu co chcesz
ode mnie – powiedziałam ściągając z siebie kurtkę.
Alex nigdy nie należał do ludzi,
który bez powodu byli tak entuzjastyczni i mili. Doskonale wiedziałam, że
chciał coś ode mnie. Może i normalnie cieszył się z mojego powrotu, ale nie aż
tak. Za nic nie chciał mi powiedzieć o co chodziło. Prawdopodobnie dlatego, że
rodzice kręcili się dookoła. Nim dotarłam do swojego pokoju, odbyłam dwie
rozmowy przez telefon, jedną z Morgensternem, a drugą z moim najstarszym
bratem. Dlaczego wszyscy w jednej chwili chcieli coś ode mnie? Nie dawali mi nawet
chwili wytchnienia. Położyłam się na łóżku w pokoju i rozejrzałam się dookoła.
I co, miałam tak zostawić to wszystko? Wyprowadzić się do Krafta? Oczywiście,
że chciałabym móc budzić się każdego ranka obok niego, ale co z rodzicami? Co z
Alexem? Zawsze byliśmy razem, nie wyobrażałam sobie, że mielibyśmy żyć oddzielnie.
Wiedziałam, że taka była kolej rzeczy, ale… Od samego początku byliśmy razem,
nierozłączni… Nie miałam pojęcia co zrobić. Zamknęłam oczy i westchnęłam. Niech ktoś podejmie za mnie tę decyzję.
- O czym tak zawzięcie myślisz?
Nie zauważyłam nawet, że obok
położył się Alex. Wypuściłam powietrze z płuc, a swoją głowę położyłam na
brzuchu bliźniaka.
- Co mam zrobić, Alex? –
jęknęłam. Blondyn zrobił pytającą minę. – Stefan zaproponował mi, żebym z nim
zamieszkała. Nie wiem czy chcę… To znaczy, wiem. Chcę. Tylko, że…
- Nie chcesz zostawiać mnie –
dokończył za mnie, a ja skinęłam jedynie głową.
- To takie trudne
- Zgódź się. Prędzej czy później
i tak zamieszalibyście ze sobą – zdziwił mnie tym.
- Ale…
- Przestań, przecież będziemy się
odwiedzać, tak? – uśmiechnął się. – Widzę, że jesteście szczęśliwi. Przy nikim
nie byłaś taka... Rozpromieniona. Pierwszy facet, który został zaakceptowany
przez komisję braci Hayboeck.
Zaśmiałam się. Komisja braci
Hayboeck?
- Czyli mam się zgodzić? –
usiadłam i spojrzałam na niego pytająco.
- Tak, masz się zgodzić. Claro,
przecież wy jesteście stworzeni dla siebie!
- Nie będziesz zły? W końcu od
zawsze byliśmy nierozłączni…
- Nie będę, nie możemy
wiecznie mieszkać razem. Przecież w końcu założymy swoje rodziny, będziemy mieć
małych skoczków… - zaczął wyliczać, a ja zachichotałam i przytuliłam się do
niego.
- Dzięki, jesteś kochany. To co
chciałeś ode mnie?
- Musisz mi pomóc – objął mnie
ramieniem. – Ann ma za dwa tygodnie urodziny i musisz mi pomóc. Co ja mam jej kupić?
– jęknął z niezadowoleniem.
- Pójdziemy na zakupy, coś
znajdziemy – wywróciłam oczami. – Dobra, spadaj. Śpiąca jestem.
*
Kiedy wyszłam spod prysznica i wróciłam
do swojego pokoju, akurat zadzwonił mój telefon. Bez zerkania wiedziałam, że to
Stefan. Odebrałam uśmiechając się szeroko do siebie.
- Słucham?
- Dobry wieczór, panno Hayboeck – usłyszałam jego głos.
- Dobry wieczór, panie Kraft –
zachichotałam. – Stęsknił się już pan?
- Bardzo, droga panno. Porwę cię jutro, zgadzasz się?
- A dokąd? – zapytałam, siadając na łóżko.
- Chciałbym ci coś pokazać. Bądź gotowa na trzynastą
- No niech ci będzie –
zachichotałam. – Śpiąca jestem, pogadamy jutro.
- Dobranoc, kochanie. Kocham cię mocno – uśmiechnęłam słysząc to
wyznanie.
- Ja ciebie też, śpij dobrze.
Położyłam się pod ciepłą kołdrę i
z uśmiechem na ustach, zasnęłam
*
Przy śniadaniu, chłopcy jak
zwykle się droczyli ze sobą. Ostatnio dali sobie spokój z denerwowania mnie i
skupili się na sobie, więc mogłam odetchnąć. Słyszałam tylko niektóre słowa,
ale zarówno ja jak i rodzice, nie byliśmy za bardzo przejęci tym co wygadywali
Alexander i Michael.
Myślami byłam już przy Stefanie.
Zastanawiałam się co chciał mi pokazać i dokąd chciał mnie zabrać. Z nim byłam
gotowa pójść wszędzie. Miłość zamroczyła mnie i czasami gotowa byłam robić nierozsądne
rzeczy.
- Też mógłbyś się wyprowadzić,
jak Clara – mało co nie zakrztusiłam się.
Alex chwilę po wypowiedzeniu tych
słów od razu pożałował, kiedy poczuł na sobie moje zabójcze spojrzenie. Pech
chciał, że wszyscy to usłyszeli i zaczęli patrzeć na mnie pytająco. No ładnie,
nie chciałam, żeby to wszystko wyszło w takim momencie. Miałam ochotę zabić
Alexa.
- Co on wygaduje? Claro? –
pytanie z ust matki, wydało się gorsze niż wszystkie karcące spojrzenia i
szlabany w dzieciństwie. O mamuniu,
ratujcie mnie.
- No – przeciągnęłam. – Stefan mi
zaproponował wspólne mieszkanie, ale ja jeszcze nie zdecydowałam – powiedziałam
szybko. Brzmiało to jakbym tłumaczyła im się, że to nie ja zepsułam ulubioną
zabawkę Michaela z dzieciństwa.
- Chcesz z nim mieszkać? –
zapytał Michi. To nie był ton, którym zwykle posługiwał się
dwudziestoczterolatek. – Poważnie?
- A ty, może nie zamierzasz zamieszkać
z Claudią, co? – powiedziałam i skrzyżowałam ręce na piersiach. Teraz on
zabijał mnie wzrokiem. Jeszcze trochę, a wszyscy się wzajemnie pozabijamy.
- Miałaś nikomu nie mówić –
powiedział przez zęby. – Tobie coś powiedzieć…
- To po co się rzucasz? Jeśli
będę chciała zamieszkać ze Stefanem, zamieszkam. Tobie nic do tego.
- Nie kłóćcie się! – krzyknęła mama,
a kiedy zamilkliśmy dodała: - Miło byłoby, gdybyście się dogadali. Chociaż raz.
- Z nim nie można się dogadać –
powiedziałam zła i wstałam od stołu.
_____________
Hej! :3
Końcówka to trochę taka typowa dla mnie i mojego brata :D No cóż... Bracia są kochani :D
Powiem wam, że jestem nawet zadowolona z tego rozdziału. ;)
Buziaki i trzymajcie się, kochane ♥